Bilans wybuchu na Krakatau był przerażający. Najpierw ogromny huk, później ciemność spowodowana grubymi warstwami pyłu i 40-metrowe fale tsunami. Erupcja zabiła ponad 36 tys. ludzi. Dziś mija 130 lat od tego tragicznego wydarzenia.
Krakatau to niewielka wulkaniczna wyspeka znajdująca się w Cieśninie Sundajskiej między Jawą i Sumatrą. Długo uważana była za bezpieczną, pomimo tego, że w jej historii odnotowano kilka wybuchów, które miały miejsce od ok. V w n. e. do XVII w n.e. Jednak do najtragiczniejszej erupcji doszło dwa wieki później.
Niewinne tragedii początki
W lutym 1883 roku drzemiący wówczas wulkan Krakatau zaczął wykazywać aktywność sejsmiczną. W pobliskich rejonach zatrzęsła się ziemia. Wstrząsy były jednak na tyle słabe, że nikt nie spodziewał się kataklizmu, który nastąpił pół roku później.
Kolejnym zwiastunem katastrofy okazał się maj. Na początku tego miesiąca "dziwnie" zachowało się morze, które po wstrząsie na chwilę zmieniło barwę i zamarło, a pod koniec miesiąca nastąpiła pierwsza eksplozja.
Pozorna cisza
W ciagu następnych trzech miesięcy wszyscy zdążyli zapomnieć o Krakatau. Co prawda, wydobywały się z niego ciemne chmury pyłu, jednak nikt nie przypuszczał, że mogą stwarzać zagrożenie. Rzeczywistość była zupełnie inna. We wnętrzu niebezpiecznie podnosił się poziom magmy i zatkane zostały wszystkie możliwe ujścia, dlatego gwałtownie wzrastało ciśnienie gazów znajdujących się w jego wnętrzu.
Nadszedł katalkizm
Punktem kulminacyjnym okazały się dwa dni sierpnia 1883 roku. Po południu 26 sierpnia eksplodował pierwszy z trzech kraterów wyspy - Perboewatan. Huk, który wydobywał się z jego wnętrza, słyszeli mieszkańcy pobliskich wysp, a gruba warstwa pyłu, zalegająca w atmosferze sprawiła, że nad Krakatau i okolicami zapanowała ciemność. To jednak nie był koniec tragedii, a jej faza początkowa.
Następnego dnia rano Krakatau wypluł z ogromną siłą kolejną dawkę pary, pyłu i popiołu wulkanicznego. Zostały one wystrzelone na co najmniej 50 kilometrów wzwyż. Ryk wulkanu słyszano na odległej o 4800 km wyspie Rodrigues na Oceanie Indyjskim. Prawie 70 proc. wyspy po prostu znikło.
Jednak największe szkody zostały wyrządzone wskutek powstania olbrzymiego tsunami. Fale sięgały 40 metrów. W efekcie tego zginęło 35 tys. osób. Pozostałych 1,5 tys. osób umarło od gorących gazów, popiołu, pumeksu i fali uderzeniowej.
Krakatau do dziś, 130 lat po tragedii, budzi zainteresowanie naukowców, zwłaszcza biologów, którzy chcą określić, jakie organizmy zamieszkiwały wyspę w czasach sprzed tragedii. Bowiem po eksplozji z XIX w. na wyspie nie można było odnaleźć śladów życia.
Autor: kt/mj / Źródło: PAP/EPA