45 osób odniosło obrażenia, gdy samolot lecący z Hawany do Mediolanu wpadł w dziurę powietrzną. Żaden z poszkodowanych pasażerów nie odniósł poważnych obrażeń.
Dziura powietrzna to strefa silnego działania zstępujących prądów powietrznych. Samolot, który w nią wleci, nagle traci wysokość.
Według relacji jednego pasażerów, maszyna wpadła w dziurę powietrzną nieopodal Trójkąta Bermudzkiego. Samolot spadał przez 3 tys. metrów.
Szklanki i sztućce w powietrzu
- To było gorsze niż horror. Nie zostaliśmy poinformowani o tym, że samolot wpadł w turbulencje. Wiele osób nie miało zapiętych pasów. Widziałem, jak niektórzy gwałtownie uderzyli głowami w sufit. Latały szklanki, sztućce czy otwieracze do butelek. To było straszne. Omal nie straciłem przytomności - relacjonował po wylądowaniu samolotu jeden z pasażerów.
Pytany o rodzaje odniesionych przez ludzi obrażeń odpowiedział, że jeden z pasażerów miał ranę podbródka, inni narzekali na bóle kończyn i klatki piersiowej. Poszkodowana została też jedna ze stewardess, która podawała właśnie kolację.
Leciał dalej
Mimo kłopotów kapitan samolotu zdecydował się lecieć dalej. Maszyna wylądowała na mediolańskim lotnisku Malpensa, gdzie poszkodowanymi zajęły się służby medyczne. 12 osób odwieziono na pogotowie.
Na pokładzie samolotu znajdowało się 268 pasażerów oraz 10 członków załogi
Autor: adsz/ŁUD / Źródło: PAP, tgcom24.mediaset.it