Sporo racji ma profesor Alojzy Woś, wybitny klimatolog i meteorolog z Poznania, stwierdzając, że pod koniec lipca oraz na początku sierpnia najczęściej spodziewać możemy się w Polsce tzw. monsunu letniego.
Z badań profesora wynika, że ów monsun jest wynikiem przeważającej w tych dniach cyrkulacji zachodniej w naszej części Europy. I choć w ostatnich dniach zdecydowanie więcej było upalnej cyrkulacji południowo-wschodniej, to jednak wciśnięcie się do Polski od północnego-zachodu chłodnego frontu wraz z chłodnymi i bardzo wilgotnymi masami powietrza polarnego było wynikiem krótkiej, ale zdecydowanie silniejszej cyrkulacji zachodniej.Opady za minione cztery doby, czyli 96 godzin, były iście monsunowe. Niektóre stacje synoptyczne na południu, wschodzie i północy Polski odnotowały opady rzędu 30-70 l/mkw. W Nowym Sączu spadło 70 l/mkw., w Tarnowie 42, w Sandomierzu 30, w Siedlcach 46, w Mławie 49, w Olsztynie 46. Ale posterunki opadowe państwowej służby meteo czyli IMGW, umieszczone w kraju zdecydowanie gęściej niż stacje synoptyczne, odnotowywały opady na Pogórzu Karpackim i w Karpatach dochodzące do 100 l/mkw. w ciągu 12 godzin.Gęsta siatka deszczomierzy pozwoliła "złapać" w pomiary niejeden rdzeń chmury burzowej z silnym deszczem i pokazała, co taka chmura potrafi zrobić w górach oraz jaką siłę w potokach górskich wyzwalają opady o natężeniu deszczu monsunowego.Po 10 sierpnia fala chłodu?Kontynuując wątek rozbieżności prognoz długoterminowych w różnych modelach meteorologicznych, odmiennych wersji zdarzeń przedstawianych przez światowe centra prognostyczne, nasuwa się myśl, że warto czasami spojrzeć w inną stronę. Oprócz wpatrywania się w modele meteorologiczne Amerykanów, Niemców, Brytyjczyków czy Francuzów, których stać na drogie superkomputery i tym samym świetne modele matematyczne, warto wziąć do ręki poczciwy podręcznik meteorologii i klimatologii, jak choćby "Klimat Polski", by dowiedzieć się, bądź przypomnieć sobie o regularnie powtarzających się zjawiskach w przebiegu pogody w ciągu roku w Europie Środkowej.A co dalej? Otóż po 10 sierpnia żadnych wyraźnych regularności, z częstością przekraczającą 80proc., profesor Woś nie udowodnił. A modele, zarówno amerykański GFS, jak i brytyjski ECMWF, wieszczą od poniedziałku przewagę cyrkulacji zachodniej, pogody kształtowane przez układy niżowe z rejonu Wysp Brytyjskich i Północnego Atlantyku - a tym samym koniec upału.Na sobotę 16 sierpnia modele prognozują tak dużą i rozległą zatokę chłodu, sięgającą od Grenlandii i Skandynawii po francuskie Lazurowe Wybrzeże, że aż odchodzi mi ochota do rozpisywania się nad nią. Czas pokaże...
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Shutterstock