Do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich został tydzień. Czy Londyn potraktuje sportowców i kibiców przysłowiową angielską pogodą? Historyczne dane pokazują, że wcale nie musi tak być.
Londyn był już dwukrotnie gospodarzem letnich igrzysk olimpijskich. Po raz pierwszy miasto nad Tamizą gościło sportowców w 1908 roku. Drugi raz igrzyska odbyły się w 1948 r. po 12-letniej przerwie w organizacji zawodów spowodowanej wybuchem II wojny światowej.
Statystki nie potwierdzają reputacji Londynu jako wyjątkowo deszczowego miasta. Roczna średnia opadów wynosząca w tym mieście 600 l/mkw. jest w istocie niższa niż w Paryżu, Nowym Jorku czy Waszyngtonie. Mokra "sława" Londynu wynika raczej z częstego zachmurzenia, które z reguły kończy się mżawką, a nie ulewą, a szybko zmieniająca się pogoda stosunkowo szybko przegania silne burze znad terenów miejskich.
Dystans maratonu
Do historii igrzysk olimpijskich przeszły biegi maratońskie podczas zawodów w Londynie. W 1908 roku doszło do "ustalenia" dystansu na jakim rozgrywano bieg maratoński. W pierwszych nowożytnych igrzyskach rozgrywanych w 1896 roku w Atenach bieg był rozgrywany na dystansie 40 km. W rzeczywistości dystans między Maratonem a Atenami wynosi 37 km, jednak postanowiono tę liczbę "zaokrąglić".
Na igrzyskach w Londynie dystans zwiększono o 2195 metrów, a to dlatego, że królowa chciała, aby zawodnicy wystartowali spod okiem pałacu w Windsorze, a meta była w pobliżu miejsca, gdzie na trybunach siedziała monarchini. Potem zmierzono dokładnie dystans i wyszło 42 kilometry 195 metrów. I tak już zostało do dziś.
Dramat biegu
Warto odnotować dramatyczny przebieg biegu. Włoski maratończyk Dorando Pietri, który jako pierwszy wbiegł na stadion, zasłabł tuż przed metą, którą pokonał przy pomocy sędziów, za co został później zdyskwalifikowany.
Również Bieg maratoński podczas igrzysk olimpijskich w 1948 w Londynie miał niezwykle dramatyczny przebieg. Przez niemal cały dystans prowadził Étienne Gailly z Belgii, który jako pierwszy wbiegł na bieżnię stadionu Wembley. Kompletnie wyczerpany upadł, podniósł się, znowu upadł. Został wyprzedzony przez Cabrerę i Thomasa Richardsa w Wielkiej Brytanii, ale zdołał przekroczyć linię mety na 3. miejscu. Przypominało to dramat Dorando Pietriego 40 lat wcześniej.
Gailly był wyczerpany rywalizacją, a nie pogodą. Ta sprzyjała tego dnia maratończykom. Słońca było niewiele, w ciągu całego dnia spadło 16,5 mm deszczu, a temperatury były umiarkowane - nieznacznie przekraczały 22 st. C.
Historia nie kłamie
Brytyjskie Met Office opublikowało na swojej stronie tabelę z historycznymi danymi pogodowymi dla Londynu z czasu igrzysk w 1948 r. Sportowcy rywalizowali od 27 lipca do 14 sierpnia. Większość zawodów odbywała się na terenie Londynu, a tylko konkurencje żeglarskie rozgrywano w Torquay w Kornwalii. Możemy z niej wyczytać jak zróżnicowana była pogoda w końcu lipca i pierwszej połowie sierpnia 64 lata temu. Znalazło się kilka dni deszczowych, ale było też sporo słońca, a początek igrzysk był wręcz gorący.
Upalny początek
Kilka pierwszych dni wyróżniło się stabilną, suchą i ciepłą pogodą. Maksymalne temperatury dobowe zbliżyły się do 33 st. C., a minimalne nie spadły poniżej 14 stopni.
Później jednak termometry pokazywały bardziej umiarkowane wartości - do końca igrzysk w ciągu dnia utrzymywały się w przedziale 17-22 st. C, co zapewne ucieszyło sportowców bardziej niż wcześniejsze upały. Chłody i deszcze obarczano jednak winą za mokrą nawierzchnię, na jakiej padło najmniej rekordów ze wszystkich nowożytnych igrzysk olimpijskich.
Jeden dzień z ulewą
Podczas igrzysk w 1948 r. aż dziewięć dni - czyli połowa wszystkich - było pogodnych i suchych. Pozostałe były lekko mokre, ale większe opady odnotowano trzy razy: 2 sierpnia (13,7 litrów deszczu na metr kwadratowy w czasie doby), 7 sierpnia (16,5 l) i 6 sierpnia, kiedy spadło naprawdę dużo deszczu - 40,4 l/mkw.
Autor: js,adsz/ŁUD/rs / Źródło: Met Office
Źródło zdjęcia głównego: Hulton Archive