Trzęsienia ziemi zdarzają się praktycznie cały czas, jednak są tak delikatne, że ich nie rejestrujemy. Czy jednak możliwe jest wystąpienie wstrząsu tak silnego, że zniszczyłby naszą planetę?
Żeby dowiedzieć się, czy istnieje ryzyko wystąpienia takiego trzęsienia, musimy na początek przyjrzeć się ruchom płyt tektonicznych.
Istnieją takie uskoki tektoniczne jak San Andreas w Kalifornii. Utworzył się on w miejscu, gdzie pacyficzna płyta tektoniczna przesuwa się na północ w kierunku płyty północnoamerykańskiej. Tego typu styk płyt nazywa się uskokiem transformacyjnym. Żadna z płyt nie nachodzi na siebie, za to obie przesuwają się poziomo i równolegle względem siebie. Takie ruchy powodują płytkie, ale niszczycielskie trzęsienia.
Również inny rodzaj ruchu płyt odpowiada za trzęsienia - kolizje dwóch sąsiadujących ze sobą. Granica ich styku to granica konwergentna. W tym wypadku możliwe są dwie opcje - wsunięcie się jednej pod drugą (zazwyczaj powstają wtedy rowy tektoniczne) oraz zderzenie (wypiętrzają się góry). W przypadku tych pierwszych trzęsienia znajdują się na dużych głębokościach. Te drugie znajdują się trochę płycej. Jednak jaka może być ich siła?
Najsilniejsze i śmiercionośne
Oto pięć największych trzęsień Ziemi od 1900 roku:
1. Valdivia, Chile - 9,5 stopnia w skali Richtera; miało miejsce 22 maja 1960 roku na granicy konwergentnej płyty Nazca i południowoamerykańskiej. Trzęsienie spowodowało tsunami na Oceanie Spokojnym. Według różnych szacunków zginęło między 1000 a 6000 osób.
2. Prince William Sound, Alaska - 9,2 stopnia w skali Richtera; wydarzyło się 27 marca 1964 na granicy konwergentnej wzdłuż Rowu Aleuckiego. Powstało tsunami. Zginęło 30 osób.
3. Sumatra, Indonezja - 9,2 w skali Richtera; pojawiło się 26 grudnia 2004 roku na granicy konwergentnej, gdzie płyta indyjska wsuwa się pod płytę birmańską. Łącznie zginęło ponad 250 tysięcy osób wzdłuż wybrzeży Oceanu Indyjskiego.
4. Tohoku na wschodnim wybrzeżu Japonii - 9,1 w skali Richtera; wydarzyło się 11 marca 2011 roku na granicy konwergentnej płyt pacyficznej i północnoamerykańskiej, wzdłuż zachodniego Pacyfiku. Powstało tsunami, które odebrało życie ponad 20 tysiącom ludzi.
5. Kamczatka, obszar dzisiejszej Rosji - 9,0 stopnia w skali Richtera; powstało 4 listopada 1952 roku na granicy konwergentnej wzdłuż Rowu Kurylsko-Kamczackiego. Powstało tsunami, zginęło 2300 osób
Aby wyobrazić sobie, jak silne były te trzęsienia, można przywołać pewien przykład. Trzęsienie w Valvidii miało siłę 42-krotnie większą niż największa zdetonowana w historii bomba atomowa - TSAR Bomba.
Jest wzorzec
Można zauważyć pewien wzorzec - wszystkie z tych niszczycielskich trzęsień powstały na granicach konwergentnych. Są one nazywane megatrzęsieniami. Tym mianem określa się wszystkie powstałe po roku 1900, które osiągnęły magnitudę równą bądź wyższą od dziewięciu stopni w skali Richtera.
Stwierdzenie, że wymienione trzęsienia były niszczycielskie, jest dużym nieporozumieniem. Uwolnienie tak wielkiej ilości energii spowodowało ogromne osuwiska, lawiny błotne, przez które miasta zostały dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi. Były również tak potężne, że zmieniły długość dnia poprzez zachwianie osi Ziemi.
Nie są w stanie zniszczyć skorupy?
Pomimo tak ogromnej siły, zdarzenia te nie byłyby w stanie dosłownie otworzyć skorupy. Geolodzy twierdzą, że coś takiego nie miało miejsca nigdy wcześniej. Dlaczego? Ponieważ skorupa ziemska już jest otwarta.
Średnia grubość części lądowej skorupy ziemskiej to więcej niż 35 km, podczas gdy miąższość oceaniczna to dziewięć km. Według Japońskiej i Amerykańskiej Unii Geofizycznej głębokość sieci uskoków nie przekracza zazwyczaj 80 kilometrów, mogą jednak zdarzyć się i takie, które dochodzą do 600 km. Skorupa ziemska i górny płaszcz są więc w pewien sposób popękane.
Większość płaszcza nie może być otwarta. Jest on solidny, gorący i ściśnięty. Każda próba rozerwania go zakończyłaby się tym, że na miejscu powstałego otworu po chwili "przelałaby” się kolejna część płaszcza.
Na pewno jesteśmy w stanie doprowadzić do powstania sztucznego trzęsienia ziemi i przez to rozerwać planetę. Jak wielka energia potrzebna byłaby, aby tego dokonać?
Ziemia wydziela ciepło pochodzące z tarcia między innymi płyt tektonicznych. Skorupa ziemska składa się głównie z granitu, którego temperatura topnienia wynosi 1260 stopni Celsjusza. Oznacza to, że w celu zniszczenia Ziemi konieczna byłaby energia wynosząca 4.4 x 10 do dwudziestej trzeciej potęgi (tysiąc tryliardów) dżuli. Trzęsienie ziemi o takiej sile byłoby 53 tysiące razy silniejsze niż to w Valdivii.
A co, jeżeli...?
Jeżeli taka sytuacja przydarzyłaby się w rzeczywistości, mogłoby to spowodować dramatyczne zachwianie się orbity Ziemi, prawdopodobnie zmieniając na zawsze cykl roczny. Roztopiona skorupa ziemska eksplodowałaby w oceanie, w związku z czym wysoka temperatura spowodowałaby gigantyczne parowanie. Mogłoby ono zniszczyć położone niedaleko tereny.
Na szczęście to się nigdy nie zdarzy. Potrzebne do tego siły przekraczają mechaniczną wytrzymałość skał. Naprężenie dwóch płyt spowodowałoby wypiętrzenie ich na długo przed tym, jak byłyby zdolne do wytworzenia takiej energii.
W poniedziałek Grecję i turecki rejon Izmir nawiedziło trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,3 w skali Richtera. Jedna osoba zginęła, dziesięć zostało rannych. Źródło wstrząsów znajdowało się na Morzu Egejskim.
Autor: ao/map / Źródło: iflscience.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock