Czy przyjdzie silny mróz? Czy temperatura spadnie do -20 stopni Celsjusza na Podlasiu i -30 stopni Celsjusza w Bieszczadach? Tegoroczny styczeń ma szansę uratować honor zimy, gdyż karty zaczął rozdawać wir polarny. Czy wspomoże śnieżne układy niżowe nad Europą, czy da impuls do utworzenia mroźnego wału wyżowego od Syberii po Wielką Brytanię i Hiszpanię? Te pytania zaprzątają dziś głowy meteorologów.
Nad Europą rozwinęła się potężna zatoka chłodu od Arktyki aż po Hiszpanię, w którą spektakularnie uderzyła zima z opadami śniegu największymi od lat. W Górach Kantabryjskich zarejestrowano rekordową temperaturę -35,6 stopni Celsjusza. Załamanie pogody w tej ciepłej części Europy to zwiastun końca nijakiej pogody i nadchodzącego zimna w naszej części kontynentu, odzwyczajonej nieco od tego typu zjawisk. Wprawdzie mrozu takiego jak w Hiszpanii dziś w prognozach nie widać, to jednak będzie zimno.
W atmosferze nad Europą do wysokości około 50 kilometrów rządzą dziś potężne zimne wiry. W troposferze, czyli warstwie do wysokości 10 km, krąży kilka mniejszych wirów niżowych, zaciągając zimne masy powietrza z północy, a wspomaga je tak zwany wir polarny. Rozsiadły na przestrzeni tysięcy kilometrów w kolejnej warstwie atmosfery, czyli w stratosferze, rozciągającej na wysokości od 10 do 50 km, jest ciekawym zjawiskiem atmosferycznym, badanym od 40 lat, a wciąż kryjącym tajemnice.
Zaburzenie nad biegunem naukowcy łączą z coraz silniejszymi burzami tropikalnymi nad oceanami w strefie równikowej, co wynika ze zmiany klimatu Ziemi. Jedno jest pewne, wir może wpływać na pogodę w umiarkowanych szerokościach geograficznych przez kilka tygodni, z różnym natężeniem. Sącząc chłód w warstwę przyziemną atmosfery, niczym w kroplówce, potrafi dodać siły układom niżowym niosącym śnieżyce, by nieco później wspomóc rozbudowę mroźnych i silnych układów wyżowych, skuwających lodem wszystko co znajdzie się na ich drodze.
Ciepło w stratosferze równa się zimno dla nas
Każdej zimy w środowisku meteorologów nastaje nagłe ożywienie, kiedy wysoko nad biegunem północnym pojawia się możliwość rozwoju tzw. nagłego ocieplenia stratosferycznego (ang. Sudden Stratospheric Warming, SSW), niosącego o ironio silne oziębienie przy ziemi. A zmierzony w ostatnich dniach znaczny wzrost temperatury w stratosferze wynosi aż 30 st. C, co spowodowało zepchnięcie w nasz rejon wiru polarnego.
Dla Amerykanów, którzy w ostatnim dwudziestoleciu kilka razy doświadczyli wyjątkowo mocno tego zjawiska, "wir polarny jest synonimem ekstremalnego zimna i śniegu", jak przypomina w ostatnim czasie "The Washington Post". On bowiem stoi za ciężką zimą 2013/2014 kiedy "Chicago zmieniło się w 'Chiberię'". Podobnie było zimą 2009/2010, kiedy w Waszyngtonie odnotowano najwięcej śniegu w historii. Tamtej zimy i Europa Środkowa przykryta była zwałami śniegu, z których w wielu miejscach w Warszawie uformowano wręcz tunele wzdłuż odśnieżanych ulic. Pod koniec lutego w 2018 roku, w czasie pamiętnej fali chłodu spowodowanej przez kolejny wir, a nazwanej przez Brytyjczyków "bestią ze wschodu", temperatura w Warszawie była niższa niż na biegunie północnym.
W dolnej części nad biegunem północnym w stratosferze panuje zwykle temperatura od -60 st. do -80 st. C, a w górnej wzrasta do około 0 st. C. Powietrze wiruje tam z zachodu na wschód. Jeśli wir jest stabilny, to chłód jak czapa przykrywa Arktykę. Kiedy raz na kilka lat wir słabnie przez silny wrzut ciepła w wyższe warstwy atmosfery między dwudziestym a pięćdziesiątym kilometrem wysokości, to zostaje rozerwany na dwa mniejsze wiry odsuwane na południe.
"Ekstremalne" zimno niewykluczone
Z badań amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) wynika, że temperatura na wysokości 30 km nad biegunem północnym oraz nad Syberią wynosi -30 st. C zamiast -60 st. C, podczas gdy nad Europę zsunęła się ogromna porcja chłodnego powietrza z temperaturą do -75 st. C, widoczna w postaci niebieskiej plamy na powyższe grafice. Litera L (Low Pressure) to symbol centrum wiru, natomiast H (High Pressure) to symbol nietypowego w stratosferze nad biegunem wyżu.
Doktor Richard Hall, kierujący grupą badającą wiry polarne, stworzoną przez naukowców z Uniwersytetów Bristol, Exeter i Bath, stwierdził 5 stycznia, że w ciągu następnego tygodnia lub dwóch istnieje zwiększone prawdopodobieństwo wystąpienia w Europie ekstremalnego mrozu i obfitych opadów śniegu. Jak ocenił, "chociaż ekstremalne zimno nie jest pewne, to około dwie trzecie zjawisk SSW ma znaczący wpływ na pogodę przy powierzchni ziemi. Co więcej, dzisiejsza SSW jest potencjalnie bardzo niebezpieczna".
W świetle dzisiejszych materiałów prognostycznych można prognozować znaczne ochłodzenie w drugiej połowie stycznia. Rekordów zimna pogoda raczej bić nie będzie, jednak aura może chwilami stwarzać zagrożenie dla ludzi i zwierząt. Nastąpi wielka wędrówka mas powietrza z Arktyki. Widoczny na poniższej mapie prognostycznej chłód od Rosji po Hiszpanię to prognozowane odchylenie "na minus" temperatury średniej od normy na najbliższe 10 dni. Tymczasem wyjątkowo ciepło jest w Arktyce.
"Jęzor zimna", śnieg w całej Polsce
Jak wir polarny będzie kształtował pogodę w najbliższych tygodniach w Europie? Dziś w modelach meteorologicznych widać sporo kotłujących się zimnych i śnieżnych układów niżowych, niosących pogodę bardzo dynamiczną z kilkudniowymi silnymi wrzutami zimnych mas powietrza. Stąd więc na razie szans na spadek temperatury do -30 st. C nie ma, gdyż do tego potrzebny jest mocny i pogodny wyż.
W dniach 15-17 stycznia sięgnie nas "jęzor zimna" związany z wirem niżowym znad Skandynawii i Rosji.
Prognozowane na ten czas położenie wiru polarnego sprzyjać ma wnikaniu chłodu na przestrzeni tysięcy kilometrów. Odepchnie tym samym prąd strumieniowy i zalegające za nim ciepłe masy powietrza daleko na południe. W Polsce wystąpić mają opady śniegu, które do 18 stycznia przykryją cały kraj warstwą do 5-10 centymetrów. Temperatura spaść ma do około -10 st. C. Jeśli jednak po opadach wystąpią rozpogodzenia, to spadek temperatury byłby imponujący, do -15, -20 st. C.
Czy po panowaniu śnieżnych niżów nastąpi rozwój wału wyżowego i wniknie w nasz region ostry, suchy mróz z północnego wschodu i wschodu? Tego dziś nie wie nikt. Z wyliczeń amerykańskiego modelu GFS wynika, że utrzymujący się potężny obszar wysokiego ciśnienia nad Rosją (obszar w kolorze czerwonym na poniższej mapie) sięgnie wprawdzie Europy, szczególnie części południowej, ale w sposób, który nie daje możliwości zepchnięcia tamtejszego zimna w naszą stronę. Nad Polską dominować mają zimne niże znad Skandynawii, oznaczone kolorem niebieskim. Ich panowanie możliwe jest do końca miesiąca, a kolejne uderzenie śniegu i chłodu widać w modelach około 24 stycznia.
Co w lutym?
Przed nami luty, który w tegorocznych prognozach jest enigmą. Jeśli wir polarny da jednak impuls do uformowania się na przełomie stycznia i lutego potężnego wyżu, to skutki takiej sytuacji barycznej byłyby tragiczne. Pierwszy to długotrwałe zaleganie tuż nad ziemią mroźnego, ciężkiego powietrza, a tym samym silny spadek temperatury, miejscami poniżej -20 st. C. Drugi to "dymomgła", czyli zabójczy smog snujący się nad ziemią.
Typowe w układzie wyżowym osiadanie powietrza sprzyja tworzeniu się trujących, brunatnych "czap" nad wielkimi metropoliami, pełnymi spalin samochodowych oraz małymi miastami i wsiami ogrzewanymi węglem. Przebywanie w takich oparach skutkuje nie tylko podrażnieniem gardła, ale i podtruciem całego organizmu.
Jak wir polarny będzie kształtował pogodę w najbliższych tygodniach w Europie? Dziś w modelach meteorologicznych widać sporo kotłujących się zimnych i śnieżnych układów niżowych, niosących pogodę bardzo dynamiczną z kilkudniowymi silnymi wrzutami zimnych mas powietrza. Stąd więc na razie szans na spadek temperatury do -30 st. nie ma, gdyż do tego potrzebny jest mocny i pogodny wyż. W dniach 15-17 stycznia sięgnie nas „jęzor zimna” związany z wirem niżowym znad Skandynawii i Rosji. Prognozowane na ten czas położenie wiru polarnego sprzyjać ma wnikaniu chłodu na przestrzeni tysięcy kilometrów. Odepchnie tym samym prąd strumieniowy i zalegające za nim ciepłe masy powietrza daleko na południe. W Polsce wystąpić mają opady śniegu, które do 18 stycznia przykryją cały kraj warstwą do 5-10cm. Temperatura spaść ma do około -10 st. Jeśli jednak po opadach wystąpią rozpogodzenia to spadek temperatury byłby imponujący, do -15, -20 st.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: tvnmeteo.pl