Z badań przeprowadzonych przez naukowców z University of Michigan Medical School wynika, że sale operacyjne są poważnym źródłem gazów cieplarnianych generowanych przez branżę medyczną.
Zabiegi chirurgiczne, szczególnie te z zakresu chirurgii onkologicznej, istotnie przyczynią się do zmian klimatu. Badania na ten temat przeprowadził zespołu doktora Nicholasa Berlina i doktoranta Victora Agbafe z University of Michigan Medical School.
Autorzy sugerują pewne rozwiązania, które mogłyby poprawić sytuację. Obejmują one szereg różnych działań: od redukcji odpadów medycznych, przez świadome wybory w kwestii stosowanych leków, po zmodyfikowanie sposobów świadczenia opieki chirurgicznej. Wnioski opublikowali na łamach czasopisma "Journal of Clinical Oncology".
Emisja gazów cieplarnianych przez sektor medyczny
Wcześniejsze szacunki pokazały, że społeczność medyczna odpowiada za około 8,5 procent emisji gazów cieplarnianych w Ameryce. - I to chirurgia odgrywa nieproporcjonalnie dużą rolę w tym procederze, poprzez produkcję dwutlenku węgla i ogromnych ilości odpadów - mówił Victor Agbafe.
Jeśli chodzi o poszczególne działy chirurgii, to pierwsze miejsce zajmują zdecydowanie operacje onkologiczne. To one - zdaniem naukowców - są najbardziej oczywistym celem działań proekologicznych.
Autorzy przytaczają w tym miejscu mało inwazyjne operacje onkologiczne wspomagane przez roboty, które wymagają bardzo dużych ilości energii, a które w ostatnich latach stały się powszechną metodą leczenia nowotworów: od raka jelita grubego i macicy, po raka głowy i szyi. Dla przykładu: wspomagana robotem histerektomia wytwarza tyle dwutlenku węgla, co przejechanie ponad 3500 kilometrów samochodem. To dalej niż z Warszawy do Lizbony.
A przecież, jak podkreślił Victor Agbafe, obniżenie emisji gazów cieplarnianych także leży w interesie pacjentów. - Jeśli tego dokonamy, mamy szansę realnie wydłużyć ich życie - tłumaczył. - To naprawdę ważne, aby społeczność chirurgów była proaktywna i podejmowała wspólne działania - dodał.
Co można zrobić inaczej? Po pierwsze redukcja odpadów
Według Agbafe jedną z najłatwiejszych do osiągnięcia zmian jest redukcja odpadów. -To może być naprawdę proste. Wystarczy upewnić się, że wszystko, co jest wyrzucane przed operacją lub w jej trakcie, jest odpowiednio skategoryzowane i oznakowane. Obecnie szacuje się, że ponad 90 procent odpadów z sal operacyjnych nie spełnia wymaganych norm w zakresie segregacji śmieci. Wszystkie worki na odpady używane na blokach operacyjnych są przeznaczone na przedmioty, które miały kontakt z płynami ustrojowymi, podczas gdy faktycznie wiele generowanych tu odpadów nie wymaga takich zabezpieczeń, bo tego kontaktu nie miała. Tymczasem utylizacja śmieci skażonych płynami ustrojowymi jest znacznie droższa niż innych grup odpadów - wskazał naukowiec.
Poza tym szpitale mogłyby rozważyć przejście na urządzenia i wyposażenie wielokrotnego użytku, tam, gdzie jest to możliwe. Chodzi na przykład o fartuchy chirurgiczne - badania potwierdziły, że nie ma związku między ponownie używanymi narzędziami czy fartuchami a zakażeniami szpitalnymi.
Inne sugestie naukowców dotyczą optymalizacji zużycia energii na sali operacyjnej. Agbafe i Berlin powołują się na zalecenia American Society of Healthcare Engineering dotyczące instalowania energooszczędnego oświetlenia w salach operacyjnych, ustalania odpowiedniego harmonogramu prac konserwacyjnych i minimalizowania wentylacji w pomieszczeniach, które nie są aktualnie wykorzystywane. - To łatwe sposoby na ekologizację systemów - mówili autorzy publikacji.
Ich zdaniem także chirurgiczny łańcuch dostaw mógłby być bardziej wydajny. Szacunki wskazują, że aż 87 procent narzędzi chirurgicznych jest używanych rzadko, bardzo rzadko lub prawie wcale. Oznacza to, że opracowanie ustandaryzowanych list narzędzi niezbędnych do przeprowadzania regularnych operacji mogłoby obniżyć nie tylko koszty, ale też ilość generowanych odpadów i energii potrzebnej do sterylizacji i przepakowania tych narzędzi.
Zmiana łańcuchów dostaw i telemedycyna
Poza tym przeniesienie części produkcji artykułów chirurgicznych bliżej szpitali pomogłoby zmniejszyć ślad węglowy na salach operacyjnych.
- Biorąc pod uwagę wydarzenia geopolityczne, które mają obecnie miejsce w Ukrainie, a także skutki pandemii, szczególnie w Chinach, coraz wyraźniej widzimy potrzebę przeorganizowania łańcuchów dostaw w wielu dziedzinach przemysłu. Pomysł ulokowania zakładów wytwarzających sprzęt chirurgiczny bliżej odbiorców, czyli szpitali, jest więc czymś jak najbardziej zasadnym - zauważył Agbafe. - I politycy, i opinia publiczna powinni być tego świadomi - dodał.
Jednak być może najszerszym polem do działania jest - w opinii autorów publikacji - zmiana sposobu świadczenia opieki chirurgicznej. Pierwszym krokiem powinno być zaś stałe oferowanie pacjentom usług telemedycznych.
- Telemedycyna jest doskonałym sposobem na zmniejszenie wpływu chirurgii onkologicznej na klimat - mówił Victor Agbafe. - Podczas pandemii wszyscy korzystaliśmy z wirtualnej opieki i jeśli zdołalibyśmy uczynić to rutynowym aspektem opieki onkologicznej w okresie przedoperacyjnym i pooperacyjnym, udałoby nam się zmniejszyć wpływ świadczenia opieki na klimat oraz uczynić ją wygodniejszą dla pacjentów - dodał.
Emisji dwutlenku węgla sprzyjają również zabiegi, które w wielu przypadkach wcale nie są konieczne. Zdaniem badaczy, bez pogorszenia jakości opieki nad pacjentami można by z powodzeniem wyeliminować przynajmniej część niepotrzebnych skanów, testów i procedur.
Potwierdziło to przeprowadzone w 2021 roku przez Michigan Medicine oraz z University of Michigan Institute for Healthcare Policy badanie, którego celem było sprawdzenie, ile rutynowych testów nadal powszechnie wykonuje się przed zabiegami chirurgicznymi, pomimo ich niskiej wartości.
Wpływ na środowisko mają także gazy znieczulające stosowane podczas zabiegów chirurgicznych. Substancje te, szczególnie podtlenek azotu, powszechnie znany jako gaz rozweselający, bezpośrednio zubażają warstwę ozonową i nie ulatniają się z atmosfery przez ponad sto lat po wytworzeniu.
Jednocześnie istnieją wziewne środki znieczulające, na przykład sewofluran, które mają znacznie mniejszy wpływ na środowisko niż podtlenek azotu. Zdaniem specjalistów są dobrą i ekologiczną alternatywą dla obecnie stosowanych gazów.
- Naszym celem powinno być odejście od tych najbardziej rażących winowajców i skupienie się na dokonywaniu lepszych wyborów dotyczących tego, jakiego leku używamy, a także w jaki sposób go używamy - podkreślili autorzy publikacji.
Źródło: PAP, Journal of Clinical Oncology
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock