Znajdują kolejne ciała. Co najmniej 57 ofiar zamachów


Wzrasta liczba zabitych w zamachach w Bagdadzie. Według najnowszych danych, już co najmniej 57 osób zginęło, a 176 zostało rannych w serii zamachów, do których doszło w czwartek rano w irackiej stolicy - donosi katarska telewizja Al-Dżazira. Wcześniejszy bilans mówił o 40 zabitych i 149 rannych, ale liczby zmieniają się z minuty na minutę.

Według agencji Reutera, w różnych częściach miasta doszło do ponad 10 eksplozji, które - zdaniem irackich władz - były skoordynowanym atakiem.

Według Al-Dżaziry, wybuchy miały miejsce w dzielnicach Allawi, Bab al-Muatham i Karrada w centrum miasta; w Adhamiyah, Shuala i Shaab na północy; w Jadriyah na wschodzie; Ghazaliyah na zachodzie i w al-Amil oraz Dura na południu.

- Widziałam wybite przez podmuch wybuchu okna i wszędzie szczątki szkła. Dzieci się bały i płakały - powiedziała Al-Dżazirze Raghad Khalid, nauczycielka w przedszkolu mieszczącym się w pobliżu miejsca eksplozji w centrum.

Po wyjeździe Amerykanów

Czwartkowe zamachy, to najpoważniejsze incydenty po niedawnym wybuchu kryzysu politycznego w Iraku. Iracki wymiar sprawiedliwości wydał kilka dni temu nakaz aresztowania sunnickiego wiceprezydenta Tarika al-Haszimiego, zarzucając mu, że był zamieszany w próbę zamachu na szefa rządu Nuriego al-Malikiego. Agencja dpa nie wyklucza, że aresztowania Haszimiego mógł zażądać sam premier Maliki i wspierające go partie szyickie.

Ataki zbiegły się też w czasie z opuszczeniem Iraku przez ostatnich żołnierzy amerykańskich, co nastąpiło w ubiegłym tygodniu. Siły USA stacjonowały w Iraku przez blisko dziewięć lat.

Irakowi grozi konflikt wyznaniowy

Spory we władzach Iraku grożą odnowieniem na pełną skalę konfliktu wyznaniowego między stanowiącymi większość szyitami a sunnitami. Obecnie natężenie aktów przemocy wyraźnie spadło, ale radykalne ugrupowania obu wspólnot nadal nie chcą złożyć broni.

Źródło: Reuters, PAP, Al Jazeera