Rabuś, który okradł nieprzytomnego mężczyznę w sztokholmskim metrze, przyznał się do przestępstwa. Według policji żałuje tego, co zrobił. Tłumaczył, że nie pomógł mężczyźnie ze strachu, że zostanie oskarżony o zepchnięcie go z peronu.
Historia ze sztokholmskiego metra poruszyła całą Szwecję. Nagranie z monitoringu ujawniło, jak do leżącego na torach nieprzytomnego człowieka podchodzi inny mężczyzna. Zamiast mu pomóc, kradnie portfel i odchodzi. Mężczyzna został potrącony przez nadjeżdżający pociąg: przeżył, ale jest ciężko ranny. Rabusia w sobotę aresztowała policja; do jego ujęcia przyczynili się mieszkańcy Sztokholmu, którzy pomogli ustalić jego miejsce zamieszkania. W poniedziałek policja poinformowała, że 28-letni mężczyzna przyznał się do przestępstwa. - Bardzo tego żałuje - powiedział śledczy Dan Ostman agencji TT. Według niego, rabuś nie pomógł nieprzytomnemu ze strachu. - Bał się, że zostanie oskarżony o zepchnięcie go z peronu - twierdzi Ostman. Policjant dodał, że podejrzany sam chciał zgłosić się na policję, ale funkcjonariusze byli szybsi.
Nie przepuszczą
28-latek nie może jednak liczyć na pobłażliwość. Sprawa zyskała w mediach duży rozgłos, a Szwedzi ostro krytykują prawo, które nie przewiduje sankcji za nieudzielenie komuś pomocy. Rabuś odpowiadać będzie więc tylko za rabunek i ukrycie łupu. Grozi mu od sześciu miesięcy do sześciu lat więzienia. Według policji, incydent z metra to nie pierwsze przestępstwo 28-latka; w sierpniu dokonał podobnego, okradając pijanego mężczyznę na przystanku. Zatrzymany póki co pozostaje w areszcie. We wtorek prokurator ma mu przedstawić zarzuty. Nie ujawniono jego narodowości.
Autor: jk//kdj/k / Źródło: thelocal.se, Sveriges Radio
Źródło zdjęcia głównego: ENEX