W walce o humbaki wszystkie chwyty dozwolone. Aktywiści z "Greenpeace'u" próbowali przerwać tankowanie statku wielorybników. Załoga odpowiedziała strumieniami lodowatej wody.
Statek japońskich wielorybników właśnie próbował zatankować, gdy aktywiści "Greenpeace" nadpłynęli na motorówce. Ekolodzy wpasowali się w szczelinę między "Nisshin Maru" a statkiem-cysterną "Oriental Bluebird". Burty jednostek zaczęły się do siebie niebezpiecznie zbliżać, a na ekologów spłynęły silne strumienie lodowatej wody. Nie było wyjścia - motorówka musiała wypłynąć na pełne morze. Inaczej zostałaby zgnieciona.
Argumenty "Greenpeace'u"
"Greenpeace" twierdzi, że statek wielorybników tankował nielegalnie. Organizacja powołuje się na zapisy Traktatu Antarktycznego. Ta międzynarodowa umowa o polityczno-prawnym statusie Antarktydy zabrania m.in. zanieczyszczania tego rejonu świata. I właśnie na ten punkt wskazują ekolodzy. Ich zdaniem, Japonia tankowała na cennym przyrodniczo terenie. A Tokio jest sygnatariuszem paktu.
Plany wielorybników
Japończycy planują odłowić blisko 1000 chronionych wielorybów. Twierdzą, że polowania na humbaki to część kulturowego dziedzictwa ich kraju. Dodatkowo, Japończycy tłumaczą, że już w 1986 r. zaprzestali komercyjnych połowów waleni, a teraz prowadzą jedynie "program naukowych badań". Tyle, że przedmioty eksperymentów kończą w niezwykły, jak na eksponaty naukowe, sposób, bo na talerzach restauracji Tokio i Jokohamy.
Źródło: Greenpeace
Źródło zdjęcia głównego: Greenpeace