Mesut T. zginął kilka dni temu w wybuchu samochodu w Berlinie. Śledczy podejrzewają, że jego śmierć to wynik mafijnych porachunków. Okazuje się, że mężczyzna był znany nie tylko niemieckiej policji, ale i polskiej. Kilka lat temu został u nas skazany na sześć lat więzienia za przemyt 33 kg kokainy.
We wtorek w Berlinie w samochodzie osobowym jadącym jedną z głównych ulic w zachodniej części miasta doszło do eksplozji ładunku wybuchowego.
43-letni kierowca zmarł na miejscu w wyniku odniesionych ran. Choć początkowo nie wykluczano zamachu terrorystycznego, śledczy szybko zaczęli się skłaniać ku teorii, że wybuch mógł być wynikiem przestępczych porachunków.
Jak pisze w czwartek "Bild", sprawcami mogli być szukający zemsty członkowie rosyjskiej mafii narkotykowej.
Pochodzący z Turcji Mesut T., który zginął w wybuchu, był znany niemieckiej policji w związku z przestępstwami związanymi z narkotykami oraz stosowanymi przemocy.
Przemyt do Polski
"Bild" ustalił, że jego działalność wykraczała poza granice Niemiec, a wyrok więzienia odbywał w Polsce. Niemiecki tabloid podaje, powołując się na polskie media, że Mesut T. w 2010 r. został skazany na sześć lat więzienia.
Razem z polskim małżeństwem i obywatelem Niemiec zostali złapani w Gdańsku na przemycie 33 kg kokainy, której wartość oszacowano na ok. 10 mln złotych.
Narkotyki schowane były w używanych silnikach samochodowych, które przypłynęły do Polski z Urugwaju.
Mesut T. w 2013 r. wyszedł z więzienia.
Autor: kg//rzw / Źródło: bild, PAP