Trybunał ds. zbrodni w byłej Jugosławii zgodził się w poniedziałek na tymczasowe zwolnienie oskarżonego o zbrodnie wojenne Jovicy Staniszicia. Były szef tajnych służb ma się poddać się leczeniu w Belgradzie. Prokurator protestuje.
Jeśli sąd apelacyjny odrzuci zastrzeżenie prokuratury, Staniszić będzie leczony pod ścisłym nadzorem w szpitalu wojskowym w stolicy Serbii. Na razie wniosek prokuratora wstrzymuje realizację decyzji trybunału.
Staniszic skutecznie unika rozpoczęcia rozprawy. 16 maja jego proces został po raz kolejny przełożony na "minimum trzy miesiące" z powodu złego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego oskarżonego. 20 maja jego obrońcy zwrócili się do trybunału o tymczasowe zwolnienie ich klienta w celu leczenia.
Oficjalnie Staniszić cierpi na głęboką depresję, kamienie w nerkach i osteoporozę. Zarówno obrona, jak i władze w Belgradzie twierdzą, że stan zdrowia oskarżonego uniemożliwia mu stawienie się przed sądem. Według tych źródeł Staniszić ma raka żołądka.
57-letni Staniszić i jeden z jego dawnych zastępców w Służbie Bezpieczeństwa Państwowego (DB), 58-letni Franko Simatović, oskarżeni są o zbrodnie wojenne w Bośni i Hercegowinie oraz w Chorwacji w latach 1991-95, w tym zabójstwa, deportacje, nieludzkie traktowanie więźniów oraz prześladowania na tle rasowym i religijnym.
Staniszić kierował DB w latach 1991-1998. Był wówczas głównym świadkiem działań prezydenta Slobodana Miloszevicia, który uważany jest przez Zachód za głównego sprawcę wojen na Bałkanach w latach 90.
Źródło: PAP, tvn24.pl