Niezależna komisja powołana przez nowy rząd Tunezji zapowiedziała, że zbada udział sił bezpieczeństwa w tłumieniu antyrządowych protestów w związku z licznymi ofiarami śmiertelnymi wśród ich uczestników. Według ONZ zginęło 117 osób. Tymczasem w sobotę kolejny dzień z rzędu kontynuowano protesty przeciwko tymczasowemu rządowi Mohammeda Ghannusziego.
Główny związek zawodowy Tunezji UGTT rozpoczął w sobotę marsz pod nazwą "Karawana wyzwolenia", który ma prowadzić od środkowej Tunezji do Tunisu. W sobotę wieczorem uczestnicy marszu zdążyli dotrzeć do miejscowości Regueb, położonej w środkowo-zachodniej części kraju.
BBC donosi, że nauczyciele szkół podstawowych planują strajk przeciw obecnemu rządowi. Jeśli dojdzie do protestu, może on kolidować z planowanym na ten tydzień stopniowym otwieraniem uczelni. (PAP)
Chcą dymisji rządu
Protestujący domagają się ustąpienia obecnego rządu, zarzucając mu, że jego liczni członkowie byli częścią obozu władzy przed obaleniem prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego. Są to m.in. ministrowie obrony narodowej, finansów i spraw zagranicznych.
Pełniący obowiązki prezydenta premier Mohammed Ghannuszi odszedł z partii rządzącej Ben Alego RCD i przekonywał, że członkowie jego gabinetu, mimo przynależności do poprzedniej ekipy rządzącej, mają, jak się wyraził, "czyste ręce".
Jednak, jak zauważa BBC, podobne zapewnienia nie trafiają do przekonania wielu członkom opozycji i protestującym na ulicach. Zdaniem przywódcy opozycyjnej partii CPR Moncefa Marzoukiego, Ghannuszi, "który ponad 10 lat służył dyktaturze, nie jest w stanie stworzyć demokracji".
Tunezyjczycy nie wierzą komisjom
W sobotę niezależna komisja powołana przez nowy rząd Tunezji zapowiedziała, że zbada udział sił bezpieczeństwa w tłumieniu antyrządowych protestów w związku z licznymi ofiarami śmiertelnymi wśród ich uczestników.
Według Wysokiej Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Navi Pillay, w protestach zginęło 117 osób, w tym 70 od strzałów z ostrej amunicji. Zdaniem szefa tunezyjskiego MSW Ahmeda Friaa bilans ofiar wynosi 78.
- Zapytamy, kto dał pozwolenie tym, którzy otworzyli ogień (do protestujących) - zapowiedział przewodniczący komisji Taoufik Bouderbala. - Nie będziemy nikogo oskarżać. Sprawdzimy fakty - dodał.
Obok utworzonej w zeszłym tygodniu komisji do zbadania zabitych uczestników protestów, do życia powołano komisję do przeprowadzenia reform politycznych oraz komisję do walki z korupcją. Wielu Tunezyjczyków nie wierzy jednak, że komisje rzeczywiście będą pracować niezależnie od rządu oraz że uda im się wyśledzić aktywa obalonego prezydenta Zin el-Abidina Ben Alego i jego rodziny - zauważa agencja Reutera.
Źródło: PAP