Zamachowiec ma już dziesiątki tysięcy "fanów"

 
Strona na Facebooku szokuje włoskich politykówfacebook.com

Włoscy internauci w większości nigdy specjalnie nie darzyli Silvio Berlusconiego sympatią. Ale stworzona na Facebooku strona "fanów" człowieka, który zaatakował w niedzielę włoskiego premiera, to dla jego stronników jeden krok za daleko.

Politycy centroprawicowej koalicji rządowej domagają się od ministerstwa spraw wewnętrznych natychmiastowego zamknięcia stron internetowych, na których wysławia się sprawcę napaści na premiera.

Największe oburzenie polityków budzi mobilizacja przeciwników szefa rządu na portalu Facebook, gdzie utworzono od razu stronę fanów 42-letniego, niezrównoważonego psychicznie, agresora. Fanów tych są dziesiątki tysięcy.

"Skandal moralnie nie do przyjęcia"

Minister ds. europejskich Andrea Ronchi oświadczył, że to "skandal" i postępowanie "moralnie nie do przyjęcia". - Należy powiedzieć "basta" siewcom nienawiści i tym, którzy chcą wprowadzić we Włoszech klimat wojny domowej - powiedział minister.

Inny przedstawiciel rządu, minister Gianfranco Rotondi, zaapelował do prezydenta Giorgio Napolitano, by interweniował w sprawie nienawiści do Berlusconiego szerzącej się w internecie. "Z pokorą i szacunkiem proszę prezydenta Napolitano, by wygłosił telewizyjne orędzie do narodu we wszystkich stacjach" - powiedział Rotondi.

Flashowa gra w premiera

Nie tylko Facebook zareagował na zamach na premiera. W sieci dostępna jest gra nawiązująca do incydentu. Głównym zadaniem gracza tej prymitywnie wykonanej gry jest unikanie lecących z góry przedmiotów.

Chociaż celem jest formalnie unikanie ciosów, sam koncept gry wyraźnie nawiązuje do przypadku premiera.

Berlusconi padł ofiarą ataku szaleńca w niedzielę w Mediolanie. Został raniony w twarz miniaturą mediolańskiej katedry i znalazł się w szpitalu. Jego stan jest dobry, ale lekarze zatrzymają go pod kontrolą co najmniej do wtorku.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: facebook.com