Rządząca w Gwinei junta wojskowa ogłosiła w środę i czwartek żałobę narodową po ostatnich starciach sił bezpieczeństwa z opozycją. Zginęło w nich 157 osób, a prawie 1300 zostało rannych. Zakazano też "wszelkich zgromadzeń o charakterze wywrotowym".
Przyczyną protestów był sprzeciw opozycji wobec kandydowania przywódcy rządzącej krajem junty kapitana Moussy Dadisa Camary w wyborach prezydenckich.
Otworzyli ogień do tłumu
Do starć, najpoważniejszych od czasu, gdy Camara w 2008 roku przejął władzę w wyniku zamachu stanu, doszło po miesiącach sporów między nim, a jego oponentami, którzy twierdzili, że nie powinien on startować w wyborach prezydenckich zapowiedzianych na 31 stycznia 2010 roku. Unia Afrykańska wezwała Camarę, aby potwierdził, że dotrzyma obietnicy i nie będzie startował w wyborach, przekazując tym samym władzę w ręce cywilów. Śmierć demonstrantów potępił sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun i władze Francji.
Źródło: PAP