"Zadecyduje to, co zrobi, a nie to, co mówi"

Aktualizacja:

Barack Obama potwierdził, że jest charyzmatycznym mówcą i pragmatycznym politykiem. O wszystkim decydować będzie jednak to, co zrobi, a nie to, co mówi - takie opinie pojawiają się po czwartkowym orędziu prezydenta USA. Wśród medialnych komentarzy przeważają opinie, że prezydent zapowiada kontynuację dotychczasowej polityki, z przesunięciem akcentu na zmniejszenie bezrobocia i próbą obarczenia opozycji za ewentualne porażki.

Publicyści uważają, że orędzie nie stanie się żadnym przełomowym momentem. - Prezydent nie wycofał się w orędziu ze swych kluczowych inicjatyw programowych, ale nie jest jasne, jak bardzo pomógł im swoim przemówieniem - pisze czwartkowy "Washington Post" w artykule redakcyjnym.

"Orędzie - to mieszanina obietnic"

Orędzie - ocenia dziennik - było mieszaniną zapewnień o walce o poprawę gospodarki i sytuacji materialnej Amerykanów oraz ugodowych gestów pod adresem opozycji, jak wezwanie do rozwijania energetyki atomowej i wierceń naftowych u wybrzeży USA. - Obama dał coś wszystkim po trochu, brzmiąc czasem bojowo, a czasem pojednawczo; przemawiając jak podczas kampanii wyborczej, tylko dłużej - napisał "Washington Post".

"Nie doceniał determinacji Republikanów"

Obama dał coś wszystkim po trochu, brzmiąc czasem bojowo, a czasem pojednawczo; przemawiając jak podczas kampanii wyborczej, tylko dłużej. "Washington Post"

"Za mało przywódczej postawy"

Artykuł w "NYT" jest charakterystycznym wyrazem frustracji lewicy Demokratów, która zarzuca Obamie, że wykazuje za mało przywódczej postawy i twardości w stosunkach z Republikanami, idąc wobec nich na zbyt duże ustępstwa.

Dziennik przypomina, że mimo większości w obu izbach Kongresu prezydent poniósł serię porażek, jak nieuchwalenie reformy ochrony zdrowia w ubiegłym roku oraz ustawy o redukcji emisji gazów cieplarnianych. Nie zamknął też - jak obiecywał - więzienia w Guantanamo ani nie zawarł jeszcze z Rosją układu o redukcji broni nuklearnej.

Kongres gorzej oceniany niż prezydent

Prawica komentuje przemówienie Obamy jako próbę uprzedzającego obarczenia Republikanów winą za ewentualne niepowodzenie potrzebnych reform. - Jednym z głównych celów prezydenta w orędziu było wmanewrowanie Republikanów w przyjęcie części odpowiedzialności (za los reform) - napisał czołowy publicysta "Wall Street Journal" Gerald F. Seib.

Jednym z głównych celów prezydenta w orędziu było wmanewrowanie Republikanów w przyjęcie części odpowiedzialności (za los reform). "Wall Street Journal"

Według sondaży Kongres jest dużo gorzej oceniany przez Amerykanów niż prezydent, mający wciąż około 50 procent poparcia.

Komentatorzy przypominają jednak, że i na Kapitolu większość wciąż mają Demokraci - partia Obamy.

Źródło: PAP