Książka IPN oskarżająca Lecha Wałęsę o współpracę z SB to "osobista zemsta braci Kaczyńskich" i "atak na dorobek III Rzeczpospolitej", pisze belgijski "Le Soir", a niemieckie gazety dodają, że sprawa ma pomóc Prawu i Sprawiedliwości.
- Żadna książka nie była jeszcze nigdy tak dobrze znana przed publikacją, żadna nie była poprzedzona tyloma przeciekami, żadna nie skorzystała z tak natarczywej reklamy w prasie, w radio, a zwłaszcza w publicznej telewizji - pisze "Le Soir". Gazeta zastanawia się, "kim są prawdziwi oszczercy Wałęsy" i "jaki mają interes w zniszczeniu
Żadna książka nie była jeszcze nigdy tak dobrze znana przed publikacją, żadna nie była poprzedzona tyloma przeciekami, żadna nie skorzystała z tak natarczywej reklamy w prasie, w radio, a zwłaszcza w publicznej telewizji "Le Soir"
IPN i TVP pomagają braciom
"Le Soir" ocenia, że chodzi o "osobistą zemstę" braci Kaczyńskich, którzy "zebrali wokół siebie adwersarzy Wałęsy". Pomógł w tym Janusz Kurtyka, prezes IPN, w którego archiwach znaleziono dokumenty "jakich było trzeba" oraz prezes TVP Andrzej Urbański.
Kaczyńscy atakują
Drugi aspekt "sprawy Bolka" - pisze belgijska gazeta - jest polityczny. Zdaniem "Le Soir", chodzi już nie tylko o Wałęsę, ale o atak na III Rzeczpospolitą, "państwo wywodzące się z Okrągłego Stołu". To ją atakują Kaczyńscy używając, jak pisze dziennik, "nacjonalistycznych i demagogicznych sloganów". - Czekają, aż nadejdzie ich godzina, i godzina IV Rzeczpospolitej - komentuje "Le Soir".
"Rozliczenie zamiast przebaczenia"
Podobną ocenę prezentuje niemiecki "Berliner Zeitung". Publicysta
Lustracja już zbyt długo, prawie dekadę, prowadzona jest bez jasnych zasad i bardzo często jest narzędziem partii politycznych. Dewiza lat 90. - przebaczenie zamiast rozliczenia - uderza teraz rykoszetem w jej zwolenników "Berliner Zeitung"
- W dyskusji wokół Lecha Wałęsy nie chodzi tylko o całą prawdę historyczną, o wiarygodność, zdradę, zaufanie, odwagę i sumienie, czy o obronę wartości. (...) Lustracja już zbyt długo, prawie dekadę, prowadzona jest bez jasnych zasad i bardzo często jest narzędziem partii politycznych. Dewiza lat 90. - przebaczenie zamiast rozliczenia - uderza teraz rykoszetem w jej zwolenników - ocenia dziennik.
Według gazety Kaczyńscy odwrócili tę zasadę, by brzmiała ona: "Rozliczenie zamiast przebaczenia, w razie wątpliwości orzeka się na niekorzyść obwinianego".
Książka na pomoc PiS-owi
Odpowiedzi na pytanie, dlaczego "odgrzewa się" teraz historię Wałęsy, Frank Herold dopatruje się w słabości partii Prawo i Sprawiedliwość, którą spotyka klęska za klęską
Nic nie przemawia za tym, by tę żądzę umniejszania zasług opatrywać certyfikatem "historycznego rozliczenia". I nie można zaprzeczyć temu, że ludzie - mimo swej niekonsekwencji oraz skłonności do ulegania pod przymusem - rodzą się wolni, a odkrywając tę wolność mogą nią "zarażać innych" "Die Welt"
Co z tego, że coś podpisał?
W innym niemieckim dzienniku, "Die Welt", publicysta Marko Martin pisze, że Wałęsa przyznał, iż we wczesnych latach 70. "pod presją podpisał jakiś świstek". Jednak to - jak dodaje - że "ludzie potrafią wyzwolić się z warunków uzależnienia i przymusu i to z niesamowitą energią", najwyraźniej nie mieści się w głowach jego krytyków.
Według publicysty podobne zarzuty słyszy się także w innych krajach np. w Czechach. Przy okazji jubileuszu Praskiej Wiosny z 1968 roku przypomina się, że Aleksander Dubczek studiował w Moskwie, a Milan Kundera w młodości należał do partii.
- Nic nie przemawia za tym, by tę żądzę umniejszania zasług opatrywać certyfikatem "historycznego rozliczenia". I nie można zaprzeczyć temu, że ludzie - mimo swej niekonsekwencji oraz skłonności do ulegania pod przymusem - rodzą się wolni, a odkrywając tę wolność mogą nią "zarażać innych" - ocenia Marko Martin.
Źródło: PAP, tvn24.pl