Jemeńskie siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do kilkuset protestujących szyitów, którzy usiłowali zaatakować siedzibę premiera w stolicy kraju Sanie - podała agencja Reutera. AFP pisze, że w starciach z policją zginęło co najmniej siedem osób.
Antyrządowi demonstranci, którzy popierają szyickich rebeliantów z ruchu Huti, poinformowali, że śmierć poniosło dwóch z nich, a kilkudziesięciu zostało rannych. Reuters zastrzega, że nie można na razie potwierdzić tych informacji; Associated Press pisze o dwóch zabitych.
Demonstranci zostali zaatakowani przez siły bezpieczeństwa, kiedy zmierzali w stronę budynków rządowych. Policja najpierw użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, a następnie zaczęła strzelać do protestujących. Manifestanci, którzy zablokowali główną drogę na lotnisko w Sanie, od kilku tygodni prowadzą siedzący protest w budynkach rządowych, domagając się odejścia rządu i pełnego przywrócenia dotacji paliwowych. Protestującym udało się opanować wejście do ministerstwa energetyki i telekomunikacji, przez co uniemożliwiają od dwóch dni pracę urzędnikom.
Protesty i walki z Huti
Podczas gdy w Sanie trwają protesty, w prowincji al-Dżauf na północy Jemenu od trzech dni rebelianci z ruchu Huti walczą z plemionami lojalnymi wobec jemeńskich władz. Wyznający szyizm rebelianci domagają się pełnego przywrócenia subsydiów paliwowych i od lat żądają autonomii dla zajmowanych przez siebie terenów na północy Jemenu. Huti oskarżają władze centralne o korupcję, a prezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego o autokratyczne rządy. W ubiegłym tygodniu szyiccy rebelianci odrzucili zaproponowany przez prezydenta kompromis: utworzenie rządu jedności narodowej oraz częściowe przywrócenie dotacji paliwowych.
Autor: mtom / Źródło: PAP