Dziesięć tysięcy kobiet demonstrowało w Mediolanie przeciw Silvio Berlusconiemu. Wezwały premiera do dymisji, bo ten - ich zdaniem - zhańbił dobre imię Włoch, urządzając zabawy z prostytutkami. Również w innych włoskich miastach odbyły się manifestacje przeciwko demoralizacji klasy rządzącej. Demonstrujący wyszli na ulice z garnkami i budzikami.
Największy z sobotnich wieców odbył się pod operą La Scala w Mediolanie. Organizatorki demonstracji, związane głównie z centrolewicową opozycją włoską, przyszły na demonstracje w białych chustach i szalikach, wyrażając "smutek z powodu stanu, w jakim znajdują się moralnie Włochy".
Niektóre z nich trzymały w rękach transparenty z wymownymi hasłami: "Nie burdelom". Wśród uczestniczek były liczne przedstawicielki świata kultury i sztuki. Nie zabrakło również mężczyzn.
W miesiąc 10 mln podpisów
Uczestnicy demonstracji wyrażali poparcie dla prokuratury mediolańskiej, która wszczęła dochodzenie w sprawie rozwiązłych zabaw organizowanych w prywatnej rezydencji premiera Arcore pod Mediolanem, gdzie zapraszano m.in. prostytutki. Obecny podczas demonstracji ruch "Popolo Viola", "Fioletowy Lud", zwołał na 6 lutego kolejną - tym razem ma ona przejść w pobliżu rezydencji premiera w Arcore.
Już teraz przedstawiciele Partii Demokratycznej, głównego ugrupowania opozycyjnego, rozpoczęli zbieranie 10 mln podpisów z żądaniem dymisji Berlusconiego ze stanowiska szefa rządu jako osoby, która naraziła na szwank "godność Włoch". Punktem kulminacyjnym zbiórki ma być Dzień Kobiet, czyli 8 marca.
Budzą polityków z letargu
Przeciwko demoralizacji klasy rządzącej demonstrowano nie tylko w Mediolanie. We Florencji kilkaset osób wyszło na ulice z garnkami i patelniami. Uczestnikom manifestacji zależało na tym, aby turyści odwiedzający stolicę Toskanii, dowiedzieli się, że nie wszyscy Włosi popierają szefa rządu i jego rozrywki.
Z kolei w Udine ludzie wyszli na ulice z budzikami, nawołując swych rodaków, by zbudzili się ze snu i otępienia i wyrazili oburzenie upadkiem obyczajów wśród sprawujących władzę.
Organizatorzy wszystkich demonstracji zapowiedzieli, że to dopiero początek protestów.
Źródło: PAP