Wyspy coraz mniej gościnne dla imigrantów

Angielska (nie)gościnność
Angielska (nie)gościnność
tvn24
Wielka Brytania chce ograniczyć liczbę imigrantówtvn24

Po nowym roku Wielka Brytania powinna otworzyć swój rynek pracy dla Rumunów i Bułgarów, a tymczasem szuka sposobu na ograniczenie liczby imigrantów. W tle kryzys i brak pracy dla swoich. Czy na zmianach ucierpią też Polacy, którzy teraz są najliczniejszą grupą imigrantów na wyspach?

Urzędnicy imigracyjni z Wielkiej Brytanii twierdzą, że nawet co piąte małżeństwo na Wyspach to fikcja, bo zawarte zostało jedynie w celu zalegalizowania pobytu. Szacuje się, że na Wyspach jest nawet 800 tysięcy pracujących na czarno. W trakcie największego imigracyjnego boomu, po 2004 roku, nowe legalne życie na wyspach zaczynało nawet 200 tysięcy imigrantów rocznie.

Brytyjczycy otworzyli drzwi, bo ten zastrzyk siły roboczej miał rozhuśtać wzrost gospodarczy i dać im 6 miliardów funtów zysku. Teraz perspektywa się zmienia. - Każda para rąk oznacza brzuch do wykarmienia. Powinno się to analizować przez dochód na głowę, a jak się na to spojrzy z tej strony, to jest dużo trudniej wymienić pozytywy imigracji - twierdzi Lord Lamont z Partii Konserwatywnej.

"Zabierają pracę"

I choć Brytyjczycy debatę o imigracji wznawiają głównie w związku z perspektywą otwarcia unijnego rynku pracy dla Rumunów i Bułgarów od stycznia 2014 roku, Polacy, którzy stanowią najliczniejszą mniejszość na Wyspach, obrywają rykoszetem.

- Oni zabierają nasze miejsca pracy, to jest zmartwienie, bo pracują za niższe stawki - stwierdza jedna z Brytyjek.

- Oni wykonują prace, których część Anglików po prostu nie chce robić - dodaje inny Brytyjczyk. Pani Elżbieta Ślebzak, Polka, która od kilku mieszka w Wielkiej Brytanii, na Wyspach założyła własną firmę. Nie tylko nie zabrała nikomu pracy, ale ją daje i płaci podatki.

- Takie słowa, że Polacy kradną miejsca pracy, to można usłyszeć tylko od osób, które nie pracują, ale nie pracują na własne życzenie - mówi pani Elżbieta.

"Szukanie kozłów ofiarnych"

Tymczasem według sondażu wykonanego na zlecenie telewizji SkyNews prawie 70 procent Brytyjczyków jest za zaostrzeniem polityki wobec imigrantów w Wielkiej Brytanii i uważa, że na Wyspach nie ma już miejsca dla nowych rezydentów.

- Premier David Cameron szuka kozłów ofiarnych, aby przeforsować swój pomysł w Unii Europejskiej, by Wielka Brytania mogła zmieniać swoją politykę wobec imigrantów, jeśli chodzi o świadczenia socjalne - uważa Katarzyna Kozak z portalu Mojawyspa.co.uk.

Autor: MAC/jk / Źródło: tvn24