Pleśniowe sery i żabie udka są dla mięczaków. Chcesz błysnąć w towarzystwie kulinarnym gustem? Pojedź do Paryża i opowiedz znajomym, jak wyśmienicie smakuje kawior - ale nie ten z bieługi, czy podrzędnego jesiotra. Francuzów ogarnęło szaleństwo slow-foodów, czyli przysmaków, których autorami są... ślimaki.
Ikra z bieługi nie jest już trendy - ślimaki skrapiane cytryną też się przejadły. Co w takim przypadku robi Francuz? Tworzy to, z czego słynie, czyli mistrzowski kulinarny collage. Dzięki nowatorskim metodom, jakie na swojej farmie stosuje niejaki Dominique Pierru jego rodacy pokochali ślimacze jajka i na małą porcyjkę grosza, czy raczej euro centa, nie szczędzą.
Ślimaczy kawior jest czymś fantastycznym. Jego smak przesycony jest naturą. Czuć w nim wyraźnie leśne runo i grzyby Francuzka o kawiorze ze ślimaka
Historia nietypowego kawioru ze ślimaków sięga we Francji lat 80-tych, ale tak naprawdę dopiero teraz specjał ten stał się rarytasem. Jak zapewnia Pierru dzieje się tak dzięki jego autorskiemu patentowi dodawania do jajeczek morskiej soli i rozmarynu, dzięki czemu ślimaczy kawior bardzo długo zachowuje świeżość.
Ferma Pierru jest jedyną we Francji, z której uzyskuje się kawior ze ślimaków. Zaopatruje ona kilka restauracji w kraju oraz wysyła zaopatrzenie do Belgii, Japonii oraz Australii. Kawior jest dostępny tylko dla smakoszy, którzy cenią swoje kubki smakowe... Za 120 gram trzeba zapłacić około 200 euro. Podobno warto, a kto jeszcze nie jest przekonany niech zda się na opinię "specjalisty": - Ślimaczy kawior jest czymś fantastycznym. Jego smak przesycony jest naturą. Czuć w nim wyraźnie leśne runo i grzyby - zapewnia jedna z klientek.
Źródło: Reuters, TVN24