Wysłała bomby? Koledzy protestują


Studenci z Uniwersytetu w Sanie w Jemenie protestują przeciwko aresztowaniu ich koleżanki, podejrzewanej o wysłanie materiałów wybuchowych do USA. - Ona nie była aktywna politycznie ani religijnie. Żądamy jej uwolnienia - apelują studenci. Kobieta została zatrzymana przez jemeńska policję w niedzielę. Najnowszy trop w poszukiwaniach odpowiedzialnych za piątkową próbę zamachu prowadzi natomiast do terrorystów z Arabii Saudyjskiej.

Ponad 500 studentów zgromadziło się na dziedzińcu wydziału inżynierii Uniwersytetu w Sanie. Władze Jemenu podawały wcześniej, że zatrzymana kobieta jest studentką medycyny, ale jej koledzy twierdzą, że była na ostatnim roku informatyki. Studenci opowiadają, że jeszcze wczoraj widzieli ja na uczelni. Młodzi ludzie są oburzeni aresztowaniem dziewczyny, wierzą w jej niewinność i domagają się jej uwolnienia.

Jemeńskie władze poinformowały, że aresztowanie kobiety nastąpiło w niedzielę, w jej domu w stolicy Jemenu Sanie. Kobietę, prawdopodobnie ok. 20-letnią, udało się zidentyfikować dzięki karcie SIM znalezionej w środku pakunku, który przechwycono w Wielkiej Brytanii. Agencja EFE podała, że według przedstawicieli sił bezpieczeństwa na lotnisku w Sanie, przesyłki w biurach firm UPS i FedEx zostawiły dwie kobiety.

Jemeńska organizacja obrony praw człowieka Hood zakwestionowała winę zatrzymanej. Według przedstawiciela organizacji Abdela Rahmana Barmana, "w tej sprawie jest więcej niż jeden znak zapytania". - Świetnie wiemy, że Al-Kaida nigdy nie pozostawia żadnych śladów, jest więc niemożliwe, by ta młoda dziewczyna poszła do biur dwóch firm pozostawiając swój numer telefonu na paczkach - argumentował.

Bomby w drukarkach

Materiały wybuchowe przygotowane do zdetonowania znaleziono w piątek w lecących do USA samolotach podczas ich międzylądowania w Wielkiej Brytanii i w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Samoloty transportowe należały do firm UPS i FedEx. Przesyłki wysłane z Jemenu były zaadresowane do dwóch synagog w Chicago. Brytyjskie władze oficjalnie potwierdziły, że w przesyłce z Jemenu był materiał wybuchowy. Podobna bomba - także znajdująca się w drukarce - znajdowała się w samolocie (wg innych źródeł na terenie kompleksu) FedEx w Dubaju.

Według oświadczenia dubajskich służb, przesyłka została przygotowana profesjonalnie. Obwód elektryczny był połączony z kartą SIM z telefonu komórkowego ukrytą wewnątrz drukarki. Według nich ślady i metody przygotowania ładunku wskazują na Al-Kaidę. Podobnego zdania jest amerykańska sekretarz bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano. Jej zdaniem może chodzić o Al-Kaidę, bądź sprzymierzoną z nią Al-Kaidę na Półwyspie Arabskim.

Nowy trop prowadzi do Arabii Saudyjskiej

W śledztwie prowadzonym w tej sprawie przez Stany Zjednoczone pojawił się też nowy trop, prowadzący do znajdującego się na liście najbardziej niebezpiecznych terrorysty z Arabii Saudyjskiej. Ibrahim Hassan al-Asiri, który ma współpracować z jemeńskim oddziałem Al-Kaidy przy produkcji ładunków wybuchowych, jest bratem zamachowcy-samobójcy, który został zabity w zeszłorocznym nieudanym ataku bombowym na księcia Arabii Saudyjskiej Mohhameda bin Nayefa.

Podczas tego zamachu użyty został materiał wybuchowy, który ma być używany właśnie przez bojowników Al-Kaidy w Jemenie. Specjaliści od bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych badają ewentualne powiązania pomiędzy incydentami.

Źródło: reuters, pap