Wszedł na szczyt z prochami brata. Zabił go piorun

 
Szczyt Jof di Montasiowikipedia.org

41-letni mężczyzna zginął w Alpach Julijskich na północy Włoch rażony piorunem na szczycie góry. Wspiął się na nią, by... rozsypać prochy swego brata, zabitego w wypadku samochodowym. O tragedii poinformowała we wtorek agencja Ansa.

Mieszkaniec Triestu, z zawodu pilot samolotów, wszedł ze znajomym na szczyt Jof di Montasio leżący na wysokości 2754 metrów nad poziomem morza z urną z prochami brata, który w czerwcu zginął w wypadku w Meksyku. Wybrał to miejsce dlatego, że była to ulubiona góra jego brata.

Gdy już schodził, trafił go piorun i spadł na skałę położoną 40 metrów niżej. Zginął na miejscu. Drugi mężczyzna, który nie ucierpiał, wezwał pomoc. Nadal jest w szoku.

Piorun przyciągnęła drabinka

Ratownicy górscy badający okoliczności tego tragicznego wypadku orzekli, że piorun przyciągnęła żelazna drabinka długości 70 metrów, po której wspinacze schodzili.

Ansa podkreśla, że mężczyzna tuż przed śmiercią wypełnił misję. Rozrzucił prochy i zostawił na skale specjalną tabliczkę ku czci swego brata. Dokumentują to zdjęcia znalezione w aparacie fotograficznym ofiary.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org