32 kolumbijskich żołnierzy wpadło w zasadzkę lewackich rebeliantów z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC). Siedmiu żołnierzy zginęło.
Do ataku rebeliantów doszło na południowym zachodzie Kolumbii w rejonie miasta Samaniego, który znany jest z produkcji liści koki. Poza rebeliantami z FARC, operują tam gangi narkotykowe i bojówki skrajnie prawicowe. Wszystkie te ugrupowania ciągną zyski z handlu narkotykami i zwalczają wojska rządowe.
Zasadzka nastąpiła krótko po tym, jak FARC zastrzeliła 8 żołnierzy na północnym wschodzie kraju, w pobliżu granicy z Wenezuelą.
Najnowsze uderzenia lewaków wskazują, zdaniem analityków, że mimo poważnych strat i porażek FARC w ciągu ostatnich miesięcy zdaje się odzyskiwać siły i przechodzić od ofensywy.
FARC odzyskuje siły
Mimo ostatniej spektakularnej porażki FARC - śmierć w ubiegłym roku przywódcy i założyciela Manuela Marulandy - nowy przywódca Alfonso Cano nasilił ataki na ośrodki miejskie. Zwiększyła się też ilość zasadzek na siły rządowe.
FARC - Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii kontrolowały niegdyś znaczny obszar kraju, jednak zostały rozbite w wyniku ofensywy prowadzonej przez siły rządowe na rozkaz prezydenta Alvaro Uribe i finansowanej przez USA. Obecnie ugrupowanie kontroluje jedynie niewielkie obszary wiejskie.
Źródło: PAP