Za pierwszym razem odesłali ratowników, bo stwierdzili, że dadzą radę dotrzeć na szczyt. Nie chcieli pomocy też za drugim razem, mimo że pogarszała się pogoda. Dwoje turystów z Barcelony, którzy wybrali się na wspinaczkę we włoskie Dolomity, pozwoliło sobie pomóc dopiero po trzech dniach. Najprawdopodobniej słono za to zapłacą - jednorazową akcję ratunkową władze regionu Veneto wyceniają na 7,5 tysiąca euro.
Tre Cime di Lavaredo to jedna z wizytówek włoskich Dolomitów - trzy wysokie szczyty, które można obejść dookoła. Wokół masywów prowadzą ścieżki wspinaczkowe. To tam w ostatnią sobotę udała się dwójka turystów z Barcelony: 45-latek i 36-letnia kobieta.
Utknęli w miejscu bez zasięgu
O tym, że mogą potrzebować pomocy ratowników z regionu Veneto jako pierwsi poinformowali w sobotę w nocy rodzice mężczyzny. Czekali na parę w pobliskim schronisku Auronzo. Kiedy syn przestał odpisywać na wiadomości, podnieśli alarm.
- Już o świcie helikopter służb zbliżył się do szczytów na rozpoznanie. Parę odnaleziono w połowie ścieżki Via Cassin na szczycie zachodnim, gdzie turyści rozbili obóz. Nie mogli jednak powiadomić o tym bliskich, bo na wszystkich ścianach skalnych od północy brakuje zasięgu - informowała Michela Canova, rzeczniczka grupy ratowników górskich regionu Veneto.
Mężczyzna i kobieta zgodnie stwierdzili, że brak połączenia z siecią komórkową nie przeszkodzi im w dalszej wspinaczce i sami dadzą radę zdobyć szczyt góry.
Prosili o wskazówki, ale wracać nie chcieli
Zmienili zdanie w niedzielę wieczorem. Około godziny 20.20 45-latek zadzwonił pod ratunkowy numer 118. - Dotarli na pobliską półkę skalną, ale znaleźli się w ciężkim położeniu i poprosili o wskazówki dotyczące powrotu. Ze zdjęć, jakie wysłał, ratownicy wywnioskowali, że para znajduje się na ścianie przeciwległej do tej, po której powinna się wspinać - wyjaśnia Canova na profilu ratowników w mediach społecznościowych.
Turyści dostali informację zwrotną, instrukcję działań na najbliższe kilka godzin - ratownicy radzili przeczekać jednak do świtu, żeby nie ryzykować. Tym bardziej że mieli już za sobą noc spędzoną nad urwiskiem. W międzyczasie służby udzieliły też pomocy 70-letniej matce 45-latka, która przez stresującą sytuację zasłabła w schronisku.
W poniedziałek rano ratownicy wysłali wiadomość do mężczyzny - chcieli wiedzieć, czy para jest w stanie wspinać się dalej. Nie doczekali się odpowiedzi. Na prośbę rodziców Hiszpana helikopter służb po raz drugi podniósł się w powietrze. - Również tym razem, mimo tego, że pogarszała się pogoda i znajdowali się kilka kroków od pozycji z wcześniejszego dnia, wspinacze odmówili wejścia na pokład i helikopter wrócił do bazy - podaje Michela Canova.
Powrót na tarczy
Kilka godzin później 45-latek znowu wysłał ratownikom zdjęcia i wiadomość, w której podawał swoją lokalizację. Prosił o kolejne wskazówki dotyczące trasy. Niestety chwilę później rozładował mu się telefon.
- Około godziny 16, dzięki szczelinie w chmurach, helikopter wysłany z Bolzano mógł się zbliżyć do ściany szczytu zachodniego na wysokość 2750 metrów nad poziomem morza, gdzie utknęło dwoje hiszpańskich turystów - poinformowała rzeczniczka.
Oboje przetransportowano do schroniska Auronzo, gdzie czekali na nich bliscy. W późniejszych rozmowach z ratownikami tłumaczyli swoje wcześniejsze odmowy pomocy - podobno byli przekonani, że są już bardzo blisko szczytu. - W rzeczywistości brakowało im około 80 metrów dość wymagającego podejścia - mówi Canova.
Kilka tysięcy za wspinaczkę?
W niektórych włoskich regionach za interwencję służb ratunkowych trzeba płacić. Dzieje się tak, jeśli okaże się, że osoba prosząca o pomoc nie odniosła żadnych obrażeń.
Jak informuje włoski dziennik "Corriere della Sera", kara za jedną akcję ratunkową w regionie Veneto może sięgać nawet 7,5 tysięcy euro. Sam helikopter generuje kwotę 90 euro za minutę - a to cena przewidziana dla mieszkańców regionu, która może wzrosnąć w przypadku interwencji dla obcokrajowców.
Z relacji ratowników wynika, że 36-latka i 45-letni mężczyzna w poprzedni wtorek również korzystali z ich pomocy - utknęli wtedy nocą w górach z inną parą wspinaczy.
Autor: ww//kg / Źródło: Corriere della Sera, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook.com/Soccorso Alpino e Speleologico Veneto - CNSAS