Do kuriozalnej sytuacji doszło na granicy szwajcarsko-włoskiej. Jeden z najwybitniejszych skrzypków świata Uto Ughi, został zatrzymany przez straż graniczną, zaprowadzony na posterunek i poddany kontroli. A wszystko to przez niezwykle rzadkie i cenne skrzypce. O całym zdarzeniu pisze "La Stampa".
Gdy Ughi wracał pociągiem do Włoch, do jego przedziału weszli policjanci, którzy zwrócili uwagę na skrzypce, wykonane przez Guarneriego del Gesu w połowie XVIII wieku. Zażądali więc dokumentów i podejrzewając przemyt, zatrzymali wirtuoza.
Ughi wracał od konserwatora
Ostatecznie okazało się, że 64-letni Ughi był w Lozannie u konserwatora, który co 6 miesięcy dokonuje ich przeglądu. Jednak zapomniał, że Szwajcaria nie należy do Unii Europejskiej i w związku z tym nie obowiązują na granicy zasady wolnego ruchu. Certyfikatu skrzypiec nie wziął zaś ze sobą.
Wszystko przez Stradivariusa
Z kolei policjanci byli postawieni w stan alarmu, bo otrzymali właśnie informację o przemycie ze Szwajcarii do Włoch innych słynnych skrzypiec - Stradivariusa. Tak więc skrzypek musiał przerwać podróż i udać się na posterunek graniczny, w celu złożenia wyjaśnień.
Wszystko skończyło się jednak happy-endem i bez chowania wzajemnej urazy. Funkcjonariusze w ramach przeprosin za incydent zaprosili artystę na kolację, a maestro powiedział, że nie ma do nich żalu i wyraził opinię, że dobrze zrobili sprawdzając, czy nie jest przemytnikiem.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu