- Rząd USA popierał po kryjomu inspiratorów obecnych antyrządowych demonstracji w Egipcie, którzy zawiązali tzw. ruch 6 kwietnia - donosi sobotni "Daily Telegraph" powołując się na przecieki ujawnione przez portal Wikileaks.
Według gazety, ambasada USA w Kairze dopomogła pewnemu egipskiemu opozycjoniście we wzięciu udziału w seminarium zorganizowanym w Nowym Jorku przez Departament Stanu dla politycznych aktywistów. Amerykanie zarazem zadbali o to, by egipska policja nie wpada na jego trop.
Aktywista, którego tożsamości gazeta nie ujawnia dla jego bezpieczeństwa, wrócił z USA w grudniu 2008 r. Po powrocie do ojczyzny powiedział amerykańskim dyplomatom w Kairze, że sojusz opozycyjnych grup opracował plan obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka w 2011 r. i ustanowienia demokratycznego rządu.
Piąta kolumna
Ambasador USA w Kairze Margaret Scobey poinformowała o planach opozycji w depeszy do Departamentu Stanu z 30 grudnia 2008 r. Tajny plan zmiany reżimu miałby zostać wprowadzony w czyn przed wyborami zaplanowanymi na wrzesień 2011 r. Scobey uznała jednak, że jego szczegóły są tak tajne, że aż niestosownie pisać o nich w dyplomatycznej depeszy.
Wiadomość była opatrzona tytułem "Aktywista (ruchu) 6 kwietnia o swojej wizycie w USA i obaleniu reżimu w Egipcie". Przecieki Wikileaks ujawniają, że Amerykanie byli w kontakcie z działaczem w latach 2008-09 i byli zainteresowani jego opiniami.
Młodzieżowy ruch 6 kwietnia ma być inspiratorem obecnych społecznych protestów w Egipcie. Grupa skupia ludzi młodych i wykształconych. Ma należeć do niej ok. 70 tys. osób. Porozumiewają się za pomocą portali społecznościowych w celu koordynowania protestów i wymiany informacji.
Źródło: PAP