Trzy kobiety, autorki - jak to określił Femen - "pierwszego w świecie arabskim" happeningu, zostały skazane na cztery miesiące więzienia. Tunezyjski sąd uznał je winnymi "nieobyczajnego i obrażającego publiczną moralność" zachowania.
29 maja trzy półnagie aktwistki protestowały w geście solidarności z aresztowaną Tunezyjką. Dwie Francuzki i Niemka stały przed Pałacem Sprawiedliwości w Tunisie, krzycząc "Wolna Amina". Chodzi o Aminę Sboui, która została aresztowana a potem sądzona za protesty przeciwko polityce islamistów.
Półnagi protest wywołał gwałtowną reakcję nie tylko policji. Wielu świadków, w tym prawników, usiłowało zakryć nagość kobiet. Niektórzy atakowali dziennikarzy, twierdząc, że nagłaśniając takie protesty, zachęcają aktywistki Femenu do obnażania się.
Kobiety zostały zatrzymane przez policję. W środę stanęły przed sądem.
Atak na bezpieczeństwo państwa?
- Przedstawiłyśmy nasz plan w internecie i przyjechałyśmy z Paryża - mówiła w sądzie Josephine Markmann. - Obnażanie naszych piersi nie miało na celu wywołania seksualnego podniecenia, lecz było formą aktywności - tłumaczyła Marguerite Stern.
Jeden z trzech prokuratorów, Monaam Turki, mówił, że akcja kobiet może być uznana za atak na bezpieczeństwo państwa "zgodnie z art. 71 kodeksu karnego, który przewiduje rok więzienia". Sąd okazał się łagodniejszy. Skazał kobiety z innego artykułu nie wymierzając maksymalnego wymiaru kary. Nieobyczajność w Tunezji jest bowiem karana maksymalnie sześcioma miesiącami więzienia.
Proces aktywistek Femenu w Tunisie wywołał protesty tej organizacji. W kilku krajach europejskich, m.in. przed ambasadami Tunezji w Madrycie, Berlinie i Brukseli, półnagie kobiety żądały uwolnienia koleżanek.
Autor: //gak/k / Źródło: Russia Today