85-letni Brytyjczyk stał się ofiarą uderzenia dużej fali w statek wycieczkowy Marco Polo. Mężczyznę przetransportowano śmigłowcem do szpitala na lądzie, ale nie udało się go uratować. Poważnie ranna została również kobieta, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Statek wycieczko Marco Polo wracał do Wielkiej Brytanii z Azorów. W pobliżu wejścia do Kanału La Manche dostał się w strefę sztormowej pogody. W piątek późnym wieczorem wielka fala uderzyła w burtę statku z taką siłą i na tyle nieszczęśliwie, że wybiła dużą szybę, po czym wdarła się do pomieszczenia, w którym odpoczywali pasażerowie.
Wpadająca z impetem do wnętrza statku woda wymieszana ze szkłem spowodowała ciężkie obrażenia u 85-letniego Brytyjczyka i "kobiety w wieku około 70 lat", informuje BBC. Pomimo bardzo silnego wiatru po rannych przyleciał śmigłowiec ratunkowy, który podjął ich z pokładu. Mężczyzna zmarł jednak po przewiezieniu do szpitala. Życiu kobiety nic nie zagraża.
Na pokładzie statku znajdowało się łącznie 735 pasażerów, głównie starszych Brytyjczyków. Jak podał właściciel jednostki, firma Cruise & Maritime Voyages, wiele osób odniosło lekkie obrażenia w wyniku przejścia statku przez strefę silnego sztormu.
Marco Polo jak na współczesne standardy jest małym wycieczkowcem. Wypiera około 20 tysięcy ton. Ma bardzo długą i bogatą historię. Zbudowano go w latach 60. w NRD dla ZSRR. Nazywał się wówczas Aleksander Puszkin. Po rozpadzie ZSRR trafił do w ręce prywatne i służy jako wycieczkowiec dla mniej wymagających klientów.
Autor: mk\mtom / Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | Luco Riva