Naprzeciwko siebie stanęli ochroniarze, robotnicy, mieszkańcy okolicznych wsi i milicja. W ruch poszły myśliwskie strzelby, pałki i broń gładkolufowa. W bitwie o produkujące koniak zakłady "Tawria" na południu Ukrainy rannych zostało 39 osób, a 169 trafiło do aresztów.
Do starć w Nowej Kachowce w obwodzie chersońskim doszło w czwartek wieczorem przy próbie przejęcia "Tawrii", która jest jednym z największych producentów alkoholu na Ukrainie. Według świadka wydarzeń, cytowanego przez agencję Interfax-Ukraina, rannych przewożonych do szpitali było tak wielu, że brakowało karetek pogotowia.
Zakłady "Tawria" są przedmiotem sporu między urzędującym dyrektorem, a grupą większościowych udziałowców. W czwartek wieczorem wynajęta przez nich grupa ochroniarzy próbowała wtargnąć do przedsiębiorstwa, by przejąć nad nim kontrolę i usunąć obecnego dyrektora.
Ochroniarze przyjechali autobusami
Jak poinformowała przedstawicielka dyrekcji "Tawrii" Ludmiła Nadtoczy, ochroniarzy było ok. 150. Przyjechali na miejsce trzema autobusami.
- Najpierw rozbili bramę wjazdową, a następnie wjechali na teren fabryki. Ubrani w stroje maskujące i hełmy starali się wtargnąć do pomieszczeń fabrycznych. Była strzelanina, użyto gazu łzawiącego. Są ranni - relacjonowała Nadtoczy agencji Interfax-Ukraina.
W odpowiedzi na atak firmy ochroniarskiej z okien zakładów zaczęły padać strzały. Cytowany przez Interfax-Ukraina świadek stwierdził, iż oddawano je z broni myśliwskiej, prawdopodobnie naładowanej śrutem.
Na odsiecz przybywają traktory
Odgłosy strzelaniny zaalarmowały pracowników przedsiębiorstwa, którzy porzucili swe stanowiska i wyszli na główny plac firmy. Było ich około tysiąca. Z okolicznych wsi, gdzie uprawiane są winogrona, przyjechały traktory.
Kiedy ludzie i maszyny otoczyły ochroniarzy, na miejscu pojawiła się milicja i jednostki specjalne.
Skonfliktowane grupy zostały rozdzielone, co uchroniło napastników przed samosądem ze strony robotników. Jak zapewniła wcześniej rzeczniczka ukraińskiego MSW Inna Kysil, sytuacja w zakładach znajduje się pod kontrolą władz.
Niegroźnie ranni
Ranni trafili do szpitali. Jak zapewnia ukraiński minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko, większość z nich nie ma poważniejszych obrażeń; zostali hospitalizowani z ranami ciętymi i potłuczeniami. Wśród nich jest dwóch milicjantów, którzy ucierpieli wskutek wystrzałów z broni na gumowe kule.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu