Cztery pociski moździerzowe wystrzelono w kierunku bagdadzkiej Zielonej Strefy, gdy z niezapowiedzianą wizytą przebywał wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. W ataku tym zginęły dwie osoby, a pięć zostało rannych - poinformowała policja.
Do zamachu doszło w czasie konferencji prasowej ambasadora USA w Iraku Chrisa Hilla i dowódcy sił amerykańskich w tym kraju generała Raya Odierno. Choć chwilę wcześniej spotkali się oni z Bidenem, nie jest jasne, gdzie w tym momencie znajdował się wiceprezydent USA. Informacja ta nie jest ujawniana ze względów bezpieczeństwa.
Pociskami w ambasadę i mieszkania
Zielona Strefa, czyli silnie ufortyfikowana dzielnica Bagdadu, gdzie zlokalizowane są m.in. budynki należące do irackiego rządu, parlament oraz ambasady USA i Wielkiej Brytanii, położona jest nad Tygrysem.
Według doniesień policji, cztery pociski wystrzelone zostały z przeciwległego brzegu rzeki. Dwa z nich wybuchły w pobliżu budynków ambasady USA, natomiast jeden trafił w budynek mieszkalny. To właśnie w nim przebywały osoby poszkodowane w zamachu.
Jak informuje agencja Reutera, pierwszy wybuch dało się usłyszeć tuż po tym, jak Odierno ocenił poziom bezpieczeństwa w Iraku jako stabilny.
USA chcą zapobiec wojnie domowej
To druga wizyta Bidena w Iraku w ciągu trzech miesięcy i trzecia od początku roku. Jego zadaniem jest przekonanie irackich władz, że Biały Dom pozostaje skoncentrowany na wojnie w Iraku, pomimo wycofywania wojsk i przesunięcia uwagi na Afganistan.
Jego wizyta ma też podkreślić, że administracja prezydenta USA Baracka Obamy chce rozwiązania sporu miedzy irackimi sunnitami i szyitami o ziemię i ropę, który może przerodzić się w wojnę domową.
Źródło: Reuters