Kilka tysięcy osób wzięło w niedzielę udział w demonstracji w centrum Budapesztu. Zorganizowały ją trzy partie opozycyjne. Ich liderzy twierdzą, że powodem protestu jest korupcja, a także "kurcząca się przestrzeń wolności" na Węgrzech.
Wiec pod hasłem "Kradną naszą wolność! Niech spadają!" zorganizowały na stołecznej ulicy Wolności Prasy partie Razem, Dialog na rzecz Węgier oraz Polityka Może Być Inna (LMP). Przed akcją partia Razem napisała na Facebooku: "(Premier Viktor) Orban nie toleruje, gdy ktoś myśli inaczej. Dlatego likwiduje wolność prasy i chce zastraszyć organizacje pozarządowe".
Współprzewodniczący LMP Akos Hadhazy podczas wystąpienia na wiecu mówił, że korupcja jest "rakiem węgierskiego społeczeństwa". Ocenił, że można zapewnić rozliczenie polityków przyjmując szereg ustaw.
Sprawa zamkniętej gazety
Na demonstracji wystąpił także dziennikarz zawieszonego tydzień temu lewicowo-liberalnego dziennika "Nepszabadsag" Miklos Hargitai. Mówił on m.in., że nie uznaje tłumaczenia wydawcy, iż przyczyną zawieszenia była nierentowność gazety, gdyż jej zamknięcie – jak ocenił - kosztuje więcej niż roczne straty.
Wcześniej na temat "Nepszabadsag" wypowiedział się na konferencji prasowej wiceszef rządzącego Fideszu Gergely Gulyas. Podkreślił, że według informacji, którymi dysponuje rząd, zawieszenie wydawania dziennika było decyzją ekonomiczną, co jednoznacznie powiedział w sobotę właściciel gazety. - W tym sensie rząd nie ma z tą sprawą nic wspólnego – oświadczył.
Gulyas podał, że po zamknięciu "Nepszabadsag" na rynku zostały dwie opozycyjne gazety i dwie prorządowe, i można przypuszczać, że teraz te pierwsze będą się ukazywać w większym nakładzie.
Ocenił też, że dzięki rozmaitości właścicieli, media na Węgrzech są bardzo zróżnicowane i "dopuszczalne są nawet tak grubiańskie wypowiedzi, jakie zachodnioeuropejska kultura wykluczyłaby z codziennego życia politycznego".
"Na Węgrzech istnieje wolność prasy"
Rządzący Fidesz ocenił zaś w wydanym oświadczeniu, że przyszłość "Nepszabadsag" "ukradli" byli i obecni przywódcy opozycyjnej obecnie Węgierskiej Partii Socjalistycznej, której organem była wcześniej gazeta. Zdaniem ugrupowania, nie potrafili oni bowiem nie tylko rządzić, ale też zadbać o swój dziennik.
Gulyas odniósł się także do protestu, mówiąc, że "nie wie, przeciwko komu skierowana jest demonstracja, bo na Węgrzech istnieje wolność prasy".
Autor: tas//rzw / Źródło: PAP