Ponad 2 tys. osób uciekło przed wielką wodą na Węgrzech. Z kolei w Czechach zginęła co najmniej jedna osoba. To efekt padających od kilku dni ulewnych deszczów.
Ofiarą śmiertelną jest 69-kobieta, która utonęła w potoku w pobliżu swego domu we wsi Trzinec na Morawach, we wschodnich Czechach. Trudna sytuacja panuje wzdłuż 13 rzek, gdzie poziom wody stale się podnosi, grożąc zalaniem. Meteorolodzy nie mają dobrych wiadomości - opady ustaną najwcześniej w środę.
Z przedmieść Karwiny ewakuowano mieszkańców 40 domów. Trwa ewakuacja mieszkańców jednej z dzielnic Ostrawy. W mieście tym zalanych jest kilkanaście ulic.
Z powodu zalania torów w wielu miejscach Moraw nie kursują pociągi. Część wsi pozbawiona jest także prądu. Eksperci uważają, że może powtórzyć się sytuacja z 1997 roku, gdy Morawach w wielkich powodziach zginęło ponad 50 ludzi.
2 tys. ewakuowanych
Wielka woda dotknęła także Węgry. Ponad 2 tys. mieszkańców tego kraju musiało opuścić swoje domy w północnej części kraju z powodu powodzi, wywołanej przez padające od kilku dni ulewne deszcze.
- Trudno orzec. kiedy sytuacja się unormalizuje (...) Nie widzieliśmy takich powodzi w dolinach rzek Sajo i Hernad od 1974 roku - powiedział Csaba Csont, rzecznik służb meteorologicznych.
W trzecim co do wielkości mieście na Węgrzech - Miszkolcu - mieszkańcy budują prowizoryczne tamy, używając pni, kamieni i śmieci. To właśnie w tym mieście zginął w niedzielę człowiek, gdy na jego dom osunęła się ziemia.
W rejonie Budapesztu wiatr wiejący z prędkością 100 km/h przewracał drzewa, które zatarasowały kilka głównych dróg.
Źródło: reuters, pap