W piątek, w trzech miastach na Węgrzech, doszło do zamachów na domy deputowanych z rządzącej partii socjalistycznej. Nikt nie odniósł obrażeń, ale co najmniej jeden z domów został poważnie uszkodzony.
Nazwisk deputowanych biuro prasowe partii ujawnić nie chciało. Wiadomo jedynie, że do zamachów doszło w miastach: Dunaujvaros, God i Kunhegyes. Prokuratura wszczęła śledztwo, traktując zamachy jako "akty terroryzmu" - poinformowała węgierska agencja MTI.
Socjaliści przypuszczają, że zamachy mają związek w zaplanowanym na poniedziałek głosowaniem w parlamencie nad niepopularnymi reformami w służbie zdrowia. Oczekuje się, że partia socjalistyczna poprze te reformy.
Krytycy twierdzą, że reformy, oznaczające prywatyzację ubezpieczeń zdrowotnych nie poprawią sytuacji pacjentów. Zwłaszcza, że wprowadzono już opłatami za wizyty u lekarzy i pobyty w szpitalu. Zgłaszane są też obawy, że dojdzie do zamknięcia wielu szpitali.
Rząd Ferenca Gyurcsanya chce radykalnie obciąć budżetowe wydatki. W tej chwili zdecydowano już o zlikwidowaniu deficytowych połączeń kolejowych i wprowadzeniu opłat za wizyty u lekarza i pobyty w szpitalu. Władza wprowadziła również opłaty za studia. Zredukowała też liczbę stanowisk w sektorze państwowym.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA