Dyktator Korei Północnej po raz drugi wystąpił z publicznym przemówieniem. Tym razem zwrócił się "serdecznie" do wielotysięcznego tłumu dzieci, zgromadzonego na stadionie w Phenianie. Kim Dzong Un oznajmił im, że "przyszłość Korei zależy do nich". - Kraj, któremu wy będziecie przewodzić, będzie krajem pełnym szczęścia i radości. Będzie też najsilniejszy na świecie - stwierdził dyktator. Jak pokazały państwowe media, dzieci płakały ze "szczęścia".
Tłumy dzieci zostały zwiezione do stolicy Korei Północnej na wielkie obchody 66. rocznicy utworzenia Związku Dzieci Korei. Jak podają państwowe media, tłumy najmłodszych Koreańczyków "przybywają do Phenianu od drugiego czerwca samolotami, pociągmi i autobusami z całego kraju". Obchody potrwają jeszcze dwa dni, do ósmego czerwca.
Propaganda dla najmłodszych
Ich kuliminacyjnym momentem jest wielkie "spotkanie" z "ukochanym wodzem". Na stadionie w Phenianie zgromadzono około 20 tysięcy dzieci, które w towarzystwie nauczycieli słuchały przemówienia Kim Dzong Una. - Działalność w Związku jest pierwszym krokiem w waszej politycznej karierze - mówił dyktator i wezwał dzieci do zwiększonych wysiłków w szkole, ponieważ "z kiepskimi ocenami nie pomogą państwu".
- Przyszłość Korei zależy od was. Kraj, któremu wy będziecie przewodzić, będzie krajem pełnym szczęścia i radości. Będzie też najsilniejszy na świecie - zapewnił dyktator i tłumaczył dzieciom, że Korea Północna ma najnowocześniejszą technologię rakietową na świecie. Przemówienie dyktatora było przerywane owacjami i okrzykami dzieci. Państwowa telewizja pokazywała też licznych młodych "aktywistów płączących ze wzruszenia".
Na zakończenie odbyła się defilada małych "żołnierzy", najprawdopodobniej kadetów elitarnych szkół wojskowych, do których trafiają dzieci partyjnych prominentów. Towarzyszyły im "normalne" dzieci w szkolnych mundurkach z czerwonymi chustami.
Autor: mk\mtom / Źródło: CNN