"Washington Times" o prezydencie: dziecięcy aktor


Jeśli myśleliście, że prezydent Polski nazywa się Lech Kaczyński, to pomyślcie jeszcze raz. Zdaniem "Washington Times", do którego polski prezydent napisał artykuł, polska głowa państwa nazywa się Kaczynksi. Ale to nie jedyna wpadka, którą przy okazji zaliczyła gazeta.

Dziennik należący do sekty Moona - Kościoła Zjednoczeniowego - nie omieszkał też w notce biograficznej określić polskiej głowy państwa jako "dziecięcego aktora". W wydaniu papierowym wpadkę z nazwiskiem poprawiono.

2009 rok obciążony

Każdy rok, każdy miesiąc i każdy dzień przynosi i będzie przynosił nowe wyzwania i zadania. Jedna rzecz pozostanie niezmienna - świat potrzebuje bezpieczeństwa i stabilizacji. Lech Kaczyński

A sam artykuł? Lech Kaczyński wspomina w nim, że "świat kroczył w 2009 rok obciążony dziedzictwem niedokończonych spraw", m.in. kryzysem finansowym. Zwraca też uwagę, że "ważniejsze od wszystkiego innego jest to, byśmy nie wstrzymali naszych wysiłków i byśmy uczynili je tak skutecznymi, jak tylko możliwe".

"Naszym zdaniem istotne jest również opracowanie spójnej polityki wobec Rosji. Probierzem skuteczności działań zakorzenionych w solidarności była reakcja Stanów Zjednoczonych i państw członkowskich UE na wydarzenia w Abchazji i Osetii Południowej latem ubiegłego roku - zwraca uwagę prezydent.

"Wydarzenia na początku roku bieżącego, związane z przerwaniem dostaw rosyjskiego gazu, przesyłanego do Europy przez Ukrainę, potwierdzają, że odosobniony głos w rozmowach z Rosją jest zbyt słaby, a indywidualnie działania przynoszą zbyt małe efekty" - wskazał.

"Każdy rok, każdy miesiąc i każdy dzień przynosi i będzie przynosił nowe wyzwania i zadania. Jedna rzecz pozostanie niezmienna - świat potrzebuje bezpieczeństwa i stabilizacji" - zakończył Lech Kaczyński.

Źródło: tvn24.pl