Rosyjska prokuratura wojskowa oświadczyła w czwartek, że armia cierpi na brak leków, a całe jednostki są de facto pozbawione opieki medycznej z powodu nieprawidłowości w procesie zakupów. Dwa tygodnie temu za korupcję aresztowano naczelnego lekarza wojskowego.
Według generała Aleksandra Nikitina, cytowanego przez agencję Interfax, szpitale Floty Północnej i Floty Bałtyckiej otrzymały odpowiednio 25 i 34 procent przewidzianych leków.
- W licznych wojskowych szpitalach w centralnym obwodzie wojskowym poważne braki leków spowodowały ograniczenie dostępu do opieki medycznej dla wojskowych i ich rodzin, szczególnie ze względu na niemożność wykonania znieczulenia i operacji chirurgicznych - dodał gen. Nikitin.
Lewe przetargi
Nikitin wskazał, że problemy z aprowizacją były związane przede wszystkim z nieprawidłowościami w procesie zakupu bądź składania ofert. Powiedział, że wszczęto kilka dochodzeń z zarzutem zawyżania cen na zakup sprzętu medycznego, które przyniosły wojskowemu budżetowi straty w wysokości 70 mln rubli (1,75 mln euro). Sprawy dotyczą zakupu skanerów, aparatury radiologicznej i fiberoskopów (umożliwiających wziernikowanie).
- Zidentyfikowano pewną liczbę przypadków, w których osoby odpowiedzialne za realizację zamówień dowództwa wojskowego, szukając własnych korzyści, dokonywały zakupu sprzętu po cenach dwukrotnie wyższych od rynkowych - powiedział gen. Nikitin.
Poleciały głowy
Aresztowani na początku czerwca pod zarzutem korupcji szef Głównej Dyrekcji Medycznej rosyjskiego Ministerstwa Obrony generał Aleksander Bielewitin i jego zastępca są podejrzewani również o planowanie zabójstwa niewygodnego świadka, byłego wiceministra zdrowia Romana Wilkina, który pośredniczył w przekazywaniu im dużej łapówki.
Korupcja, jak pisze agencja AFP, jest w Rosji plagą endemiczną, która nęka tak sektor prywatny, jak administrację, wojsko i policję.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru