Przyśpieszone wybory parlamentarne w tzw. Pięknej Prowincji. Według sondaży mogą one zakończyć 9-letnie rządy liberalnego premiera Jean Charesta i przynieść wygraną niepodległościowcom z Partii Quebecu.
Prawie 6 milionów wyborców ma za zadanie wyłonić 125 nowych deputowanych. Kampania przebiegała pod znakiem obietnic zmian, a wybory mają zakończyć ciągnący się od wiosny konflikt z zarzutami o korupcję związana z finansowaniem partii oraz kryzys wywołany podwyżkami w szkolnictwie.
Jak pisze "Le Monde", sondaże nie pozostawiają wiele wątpliwości i wieszcą wygraną niepodległościowej Partii Quebecu (PQ). Miałaby ona powrócić po 9-letniej przerwie, kiedy to w 2003 roku większość uzyskała liberalna partia obecnego premiera Jean Charesta.
Sondaże dają 33 proc. PQ, następna w kolejności jest centroprawicowa partia Koalicja Przyszłość Quebecu (CAQ) z wynikiem 28 proc. Taki rozkład głosów dałby jednak jedynie możliwość stworzenia rządu mniejszościowego. Po raz pierwszy w historii Quebecu na czele miałaby stanąć kobieta Pauline Marois.
Quebec chce się odłączyć od Kanady?
Rządy liberałów kończą się pasmem zarzutów o korupcję i protestów studentów trwających od wiosny. Ostatnia demonstracja miała miejsce 23 sierpnia w Montrealu z udziałem aż 10 tys. manifestujących. Protesty pobudziły też m.in. ruch społeczny opowiadający się za suwerennością prowincji.
Obecny premier przestrzega, że przejęcie władzy przez opozycyjną partię jeszcze bardziej pobudzi głosy ekstremistyczne dążące do referendum o separację Quebecu od reszty Kanady. Marois, kandydatka do urzędu premiera, oddala zarzuty, tłumacząc, że jedynie jedna trzecia mieszkańców odpowiedziałaby się za podziałem Kanady.
Instytucje polityczne w Quebecu należą do jednych z najstarszych w Ameryce Północnej. Zostały ustanowione w 1791 roku. Parlament reprezentuje władzę ustawodawczą - Zgromadzenie Narodowe odpowiada za kreowanie polityki w całej prowincji.
Autor: KSu\mtom / Źródło: Le monde
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24