Jeden z nowojorskich szpitali poinformował Shirell Powell o śmierci mózgowej jej brata. Kobieta wyraziła zgodę na odłączenie mężczyzny od aparatury podtrzymującej życie, jak jednak później ustaliła, doszło do pomyłki, a jej brat żył i przebywał w więzieniu. Tak w każdym razie wynika z dokumentów sądowych związanych z pozwem, jaki Amerykanka wniosła przeciwko szpitalowi.
Historię Shirell Powell przytacza amerykański CNN na podstawie dokumentów sądowych procesu wytoczonego przez nią szpitalowi.
Brat, który umarł, żyje
Według akt sądowych, przez niemal dwa tygodnie Shirell Powell czuwała przy łóżku mężczyzny, który miał być jej 40-letnim bratem, Frederickiem Williamsem. Została poinformowana przez lekarzy, że w rezultacie przedawkowania narkotyków doszło u niego do śmierci mózgowej i jest sztucznie podtrzymywany przy życiu.
Pod koniec lipca 2018 roku kobieta wydała zgodę na odłączenie mężczyzny od aparatury medycznej, po czym orzeczono jego zgon.
Gdy Shirell Powell przygotowywała już pogrzeb brata, została - jak wynika z pozwu - przez szpital poinformowana, że osobą, przy której czuwała i którą pozwoliła odłączyć od aparatury, wcale nie był jej brat. Podczas sekcji zwłok stwierdzono, że był to Freddy Clarence Williams - mężczyzna o zbliżonym wyglądzie, takim samym nazwisku i podobnym imieniu jak jej brat.
Powell miała ustalić, że jej brat, z którym nie kontaktowała się od dłuższego czasu, żył i przebywał w zakładzie karnym na wyspie Rikers, gdzie oczekiwał na proces, oskarżony o napaść.
Kobieta pozywa szpital
Kobieta pozwała nowojorski szpital St. Barnabas za zaniedbania i domaga się finansowego zadośćuczynienia. Twierdzi, że "doznała ciężkiej emocjonalnej szkody" spowodowanej tym, że przez błąd personelu za jej brata uznano innego, nieprzytomnego mężczyznę.
Według niej brat, Frederick Williams, w przeszłości był pacjentem szpitala St. Barnabas. Gdy w połowie lipca Freddy Clarence Williams trafił do tej placówki po przedawkowaniu narkotyków, został poprawnie zidentyfikowany na podstawie karty ubezpieczenia społecznego, którą miał przy sobie. Mimo to jednak błędnie przypisano go do starej karty Fredericka Williamsa, gdzie Shirell Powell była podana jako osoba kontaktowa.
Kobieta utrzymuje, że nie zorientowała się, iż to nie jej brat, ponieważ miał mocno spuchniętą twarz, założono mu kołnierz ortopedyczny, był także zaintubowany. Jak podkreślił jej adwokat, także nikt inny z rodziny nie zauważył pomyłki.
Tajemniczy mężczyzna
Rzecznik szpitala, Steven Clark, odmówił komentarza. Stwierdził tylko, że kierownictwo placówki "nie wierzy, by pozew miał jakiekolwiek uzasadnienie".
Jak podkreśla CNN, tajemnicą pozostaje również to, kim był odłączony od aparatury mężczyzna, Freddy Clarence Williams. Odkąd trafił on do szpitala, nie zgłosili się do niego żadni znajomi ani krewni.
Autor: mm//rzw / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Jim.henderson CC0