Rząd USA i Unia Europejska poprosiły Polskę o pomoc w mediacji między gruzińskimi władzami a opozycyjnymi mediami - wynika ze słów szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego. 23 listopada do Tbilisi wybiera się prezydent Lech Kaczyński.
- Chcemy wysłać do Gruzji wszystko to, co mamy najlepszego - stwierdził Sikorski, przypominając sukcesy Polski w mediacjach podczas "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie.
- Pomysł, by jeden czy dwa kraje zaangażowały się w rozwiązanie problemu w Gruzji ma wsparcie UE - powiedziała rzeczniczka Solany Cristina Gallach po jego spotkaniu z polskim ministrem. - Nie wiem jakie będą rezultaty, ale ewentualnie taka misja mogła by być użyteczna i ja byłabym na nią otwarta - stwierdziła z kolei Benita Ferrero-Waldner, komisarz ds. stosunków zewnętrznych Unii.
Mimo że zawieszono stan wyjątkowy w Gruzji, była prośba rządu USA i Javiera Solany, by pomocą ekspercką wesprzeć wysiłki na rzecz załagodzenia sytuacji w mediach Radosław Sikorski, szef MON o guzinach
Inicjatywa Brukseli
Polską mediację między gruzińskimi władzami a skonfliktowanymi z nią opozycyjnymi mediami w przededniu wyborów prezydenckich w styczniu zasugerował w minionym tygodniu doradca unijnego przedstawiciela ds. Południowego Kaukazu Mark Fawcett. Zastrzegł, że jest za wcześnie na podanie szczegółów. Źródła w Brukseli potwierdziły, że trwają wstępne rozmowy w tej sprawie.
Ferrero-Waldner wyraziła też zadowolenie z powodu zniesienia stanu wyjątkowego w Gruzji w ostatni piątek. - Cieszymy się, że (prezydent Saakaszwili) ogłosił przyspieszone wybory prezydenckie i konsultacje na temat daty wyborów parlamentarnych. To jest odpowiedź na żądania opozycji. Teraz oczekujemy, że gruzińskie władze zapewnią, że warunki dla przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów będą zagwarantowane - dodała.
Unijna komisarz zaznaczyła jednocześnie, że Komisja Europejska szanuje integralność terytorialną Gruzji i będzie wspierała reformy zbliżające ten kraju do struktur europejskich.
Co się dzieje w Gruzji?
Na początku listopada w stolicy Gruzji Tibilisi trwały antyprezydenckie demonstracje. Początkowo uczestniczyły w nich tysiące osób, 7 listopada przed parlamentem zostało już tylko kilkaset osób. Wtedy policja siłą postanowiła usunąć nie mających zezwolenia na manifestacje ludzi.
Tego samego dnia prezydent Saakaszwili wprowadził 15-dniowy stan wyjątkowy, uzasadniając go informacją o ingerencji rosyjskich służb specjalnych w wewnętrzne sprawy kraju. Oskarżeniom tym zarówno Rosjanie, jak i liderzy opozycji zaprzeczali, nazywając zarzuty prezydenta absurdalnymi. Opozycja swoje protesty tłumaczyła sprzeciwem wobec nadużyć władzy przez Saakaszwilego, któremu zarzucała łamanie prawa i wolności obywatelskich w dążeniu do dyktatury. 15 listopada parlament zadecydował o zniesieniu stanu wyjątkowego, a jego decyzja weszła w życie następnego dnia.
8 listopada prezydent Saakaszwili zgodził się na przeprowadzenie 5 stycznia przyszłego roku przedterminowych wyborów prezydenckich. Było to jedno z głównych żądań opozycji.
Źródło: PAP, tvn24.pl