Władze USA za plecami Hosniego Mubaraka negocjują z przedstawicielami władz Egiptu natychmiastową dymisję prezydenta - podał "New York Times". Tymczasem egipska opozycja szykuje demonstracje pod hasłem "piątek odejścia prezydenta". Mubarak odchodzić nie zamierza. - Mam dość, ale gdybym dziś zrezygnował, zapanowałby chaos - zapewnił w wywiadzie dla amerykańskiej ABC.
Po rezygnacji Mubaraka z urzędu władza trafiłaby w ręce rządu tymczasowego, któremu przewodniczyłby obecny wiceprezydent Omar Suleiman z poparciem egipskiej armii - dodał nowojorski dziennik, powołując się na przedstawicieli rządu USA i egipskich dyplomatów.
Według planu Suleiman, popierany przez dowódcę egipskich sił zbrojnych Samiego Enana oraz ministra obrony Mohameda Tantawiego, przejąłby władzę i natychmiast rozpoczął proces reformy konstytucji. W myśl propozycji w rządzie tymczasowym reprezentowani byliby przedstawiciele licznych grup opozycyjnych, w tym Bractwa Muzułmańskiego.
Negocjacje za plecami Mubaraka
Jak podaje "NYT", wysocy rangą przedstawiciele USA powiedzieli, że omawiana strategia to jedna z kilku możliwości, nad którymi toczy się obecnie debata z osobami z otoczenia Mubaraka, z pominięciem jego samego. Celem jest nakłonienie obecnego prezydenta do ustąpienia z urzędu - czego dotychczas odmawiał.
USA ostrzegają jednak, że wynik rozmów zależy od kilku czynników, m.in. od nastrojów panujących wśród ludzi protestujących w egipskich miastach, a także "dynamiki wewnątrz egipskiego rządu". Ponadto niektórzy amerykańscy przedstawiciele zauważają, że zarówno Suleiman, jak i wojsko nie zasygnalizowały dotąd, że odsuną się od Mubaraka - pisze agencja Kyodo.
W Egipcie, gdzie od 25 stycznia trwają masowe demonstracje, zaplanowane są kolejne wielkie protesty z żądaniem ustąpienia prezydenta pod hasłem "piątek odejścia". Do rezygnacji z urzędu w tym terminie wezwał Mubaraka przywódca egipskiej opozycji Mohamed ElBaradei. Opozycja odrzuca rozmowy z rządem, dopóki Mubarak nie odejdzie ze stanowiska.
"Po 62 latach służby publicznej mam dość"
Mimo presji prezydent nie planuje złożyć dymisji. - Jestem zmęczony. Po 62 latach służby publicznej mam dość. Chcę odejść. Ale gdybym dziś zrezygnował, zapanowałby chaos – zapewnił 82-letni prezydent w wywiadzie dla ABC. Dziennikarka Christiane Amanpour przeprowadziła tę rozmowę w chronionym niczym oblężona twierdza prezydenckim pałacu w Kairze. To pierwszy taki wywiad i trzecie wystąpienie publiczne Mubaraka od czasu wybuchu protestów 25 stycznia.
Mubarak o przemoc podczas środowych protestów na placu Tahrir w Kairze obwinił Braci Muzułmanów, zakazaną partię polityczną. – Byłem bardzo smutny z tego powodu. Nie chcę oglądać Egipcjan walczących ze sobą – powiedział prezydent. Protestujący z kolei obwiniają zwolenników Mubaraka o to, że strzelali do tłumu i przyszli na plac z nożami i pałkami.
"Martwię się o Egipt"
Pytany, jak odbiera coraz gwałtowniejsze żądania swojego ustąpienia, prezydent odparł: - Nie dbam o to, co ludzie mówią o mnie. Obecnie martwię się o swój kraj. Martwię się o Egipt – dodał. Prezydent zapewnił też, że po ogłoszeniu, że nie będzie się ubiegał o kolejną kadencje, poczuł ulgę. Nigdy nie zamierzał też, jak dodał, namaścić syna na swojego następcę. Gamal Mubarak był podczas wywiadu w tym samym pomieszczeniu.
Apele prezydenta USA o pokojowe i szybki oddanie władzy Hosni Mubarak skwitował stwierdzeniem, że Barack Obama to „dobry człowiek”, ale „nie rozumie egipskiej kultury i tego, co by się stało, gdyby teraz oddał władzę”.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters, PAP