Unia czeka na Irlandię, może się nie doczekać

Aktualizacja:
W Brukseli trwa dwudniowy szczyt UE
W Brukseli trwa dwudniowy szczyt UEPAP/EPA

- Nie będziemy gotowi, żeby w październiku przedstawić nowe rozwiązania w sprawie odrzuconego w referendum Traktatu z Lizbony - oświadczył podczas szczytu UE szef irlandzkiej dyplomacji Micheal Martin. Wcześniej szef Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering zapowiadał, że październikowy szczyt to "deadline" jaki Unia daje Irlandii.

Irlandczycy w referendum odrzucili Traktat Lizboński, Unia debatuje, co dalej z jego ratyfikacją. Liderzy Wspólnoty chcieliby widzieć irlandzkie stanowisko w tej sprawie najpóźniej na jesieni. Irlandia wolałaby mieć jednak więcej czasu.

- Dostarczymy okresowy raport na październikowy szczyt, ale nie sądzimy, że w październiku będziemy mieć już gotowe rozwiązania - oświadczył szef irlandzkiej dyplomacji Micheal Martin na konferencji prasowej w Brukseli. - Potrzebujemy więcej czasu, by przeanalizować rezultaty referendum i odczucia w stosunku do Unii Europejskiej, które się kryją za tym głosowaniem - tłumaczył.

Tymczasem szef Komisji Europejskiej Jose Barroso, a także wielu unijnych polityków deklarowało w czwartek, że "irlandzki okres refleksji" powinien trwać nie dłużej niż do jesiennego szczytu UE w październiku. W tym czasie kraje, które jeszcze nie ratyfikowały traktatu, mają kontynuować proces.

- 19 krajów ratyfikowało Traktat z Lizbony. Ich wola musi być szanowana - podkreślił przewodniczący PE Hans-Gert Poettering.

Irlandczycy odrzucili Traktat

Przed tygodniem obywatele Irlandii wypowiedzieli się w referendum przeciwko ratyfikacji Traktatu. Warunkiem niezbędnym, by wszedł on w życie z początkiem nowego roku jest jednak zgoda wszystkich członków Wspólnoty.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ O DECYZJI IRLANDCZYKÓW

Dlatego też głównym zadaniem brukselskiego szczytu będzie wypracowanie formuły, która z jednej strony uszanuje decyzję Irlandczyków, a z drugiej nie spowoduje, że reformujący Unię Traktat Lizboński trzeba będzie wrzucić do kosza.

 
Angela Merkel i premier Irlandii Brian Cowen - uśmiechy dla fotoreporterów EPA

Irlandia ma przedstawić opcje

Wszystko wskazuje jednak na to, że na rozpoczynającym się szczycie nie uda się ustalić satysfakcjonującego rozwiązania. Premier Irlandii przyznał, że "dziś jest zbyt wcześnie, by przedstawić możliwe rozwiązania", co dalej z Traktatem. Cowen podkreślił, że "problem Irlandii jest problemem Europy", ale przyznał, że przedstawienie opcji wyjścia z kryzysu spoczywa w głównej mierze na Dublinie.

Polska: uszanować Irlandię

Polska delegacja pod kierownictwem premiera Donalda Tuska przyjechała do Brukseli z jasnym założeniem: - Z całą pewnością trzeba wykluczyć te najbardziej radykalne propozycje czy wypowiedzi, które mówiły o Europie dwóch prędkości albo wyrażały się lekceważąco o referendum irlandzkim - powiedział premier Tusk.

Jego zdaniem, na szczycie przywódcy powinni potwierdzić, że "trzeba szanować partnerów niezależnie od ich wielkości" i nie spieszyć się z pochopnymi decyzjami. - Nikt nie może lekceważyć Irlandczyków i dzielić UE na kraje gorsze i lepsze. Trzeba cierpliwie czekać na propozycje Irlandii - dodał.

- Polski nie będzie wśród krajów, które będą popędzać Irlandię, by jak najszybciej przedstawiła propozycję, jak wyjść z impasu po odrzuceniu w referendum Traktatu z Lizbony - zapowiedział Donald Tusk. Przekonywał, że wejście Traktatu z Lizbony "o kilka czy kilkanaście miesięcy później to nie dramat".

Pytany, czy - by przekonać Irlandczyków - możliwe jest np. zagwarantowanie im komisarza w Komisji Europejskiej, powiedział, że jest przeciwny "łatwym pomysłom". - Ja bym przestrzegał przed łatwymi pomysłami typu: damy jakiś prezent albo wejdziemy w jakieś negocjacje, tak że Irlandia coś zatrzyma lub utrzyma. To nie jest właściwy sposób postępowania - uważa polski premier.

Tymczasem, czekając na rozwiązanie w sprawie Traktatu z Lizbony, UE może dalej funkcjonować - według Tuska - na podstawie Traktatu z Nicei. W podobnym tonie wypowiadała się przed szczytem kanclerz Niemiec Angela Merkel.

"Financial Times" o stanowisku Polski (TVN24)
"Financial Times" o stanowisku Polski (TVN24)

PRZECZYTAJ WIĘCEJ O STANOWISKU ANGELI MERKEL

Partnerstwo Wschodnie, energetyka i słowackie euro

Kwestia "irlandzka" nie jest jednak jedynym tematem rozmów podczas szczytu w Brukseli. Przedstawiciele państw Unii Europejskiej dyskutują o polsko-szwedzkiej inicjatywie Partnerstwa Wschodniego, przyjęciu Słowacji do strefy euro i przeciwdziałaniu rosnącym cenom energii.

W środę Parlament Europejski opowiedział się za obowiązkowym podziałem firm energetycznych w krajach UE: zgodnie z tymi wytycznymi jeden właściciel nie może mieć w swym ręku firmy zajmujące się przesyłem energii i tej sprzedającej go ostatecznym odbiorcom. Tym samym PE poszedł o wiele dalej, niż rządy państw członkowskich w sprawie liberalizacji unijnego rynku energii elektrycznej.

Unijni przywódcy powrócą też do propozycji Komisji Europejskiej, która chce obniżenia emisji dwutlenku węgla o 20 procent w ciągu dwunastu lat.

Polska promuje węgiel

Rozmowy o energetyce polska delegacja chce wykorzystać do do promowania węgla jako taniego źródła energii elektrycznej. - Będę przekonywał do przełamania pewnego tradycyjnego już sposobu myślenia o niektórych źródłach energii. Będziemy rozmawiali, jak wykorzystać tradycyjne, ale dzisiaj lekceważone źródła energii. Myślę głównie o węglu kamiennym i brunatnym - powiedział premier Tusk.

Jego zdaniem węgiel umożliwia większą niezależność UE od sprowadzanej z krajów trzecich ropy naftowej, a jest znacznie tańszy, niż alternatywne, odnawialne źródła energii takie jak słońce, wiatr czy woda. - Akceptujemy proekologiczny sposób myślenia, ale trzeba będzie szukać złotego środka. Alternatywne źródła energii muszą być tańsze. Nie jest alternatywne coś, co jest co prawda ekologiczne, ale wyraźnie droższe - argumentował polski premier.

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA