Czternastu pacjentów w podeszłym wieku zmarło po przeniesieniu ze szpitala do ośrodka, gdzie ewakuowani są mieszkańcy zagrożonej skażeniem radioaktywnym strefy wokół uszkodzonej elektrowni atomowej Fukushima I - podały lokalne władze. W ośrodkach mieszkają także tysiące ludzi, którzy przeżyli uderzenie fali tsunami,\ ale stracili wszystko. Jak przyznają, czują teraz gniew, niepewność i strach przed tym jak sobie poradzą i jak będą dalej żyć.
W poniedziałek z jednego ze szpitali ewakuowano 100 pacjentów. Władze prefektury Fukushima podały, że dwie osoby zmarły w czasie transportu, a 12 już w ośrodku ewakuacyjnym zorganizowanym w sali gimnastycznej. Pozostali pacjenci w czwartek rano zostali przeniesieni do innych szpitali.
Brakuje wszystkiego
- Czujemy się bardzo bezradni i bardzo nam ich żal - ubolewał przedstawiciel miejscowych władz. - Warunki w sali gimnastycznej są straszne. Nie ma bieżącej wody, nie ma lekarstw, jest bardzo mało jedzenia. Po prostu nie dysponowaliśmy odpowiednimi środkami, żeby zapewnić im dobrą opiekę.
Jak podkreśla agencja Associated Press, wskutek trzęsienia ziemi o sile 9 w skali Richtera i towarzyszącej mu fali tsunami zginęło dużo osób w podeszłym wieku. Wielu uznaje się za zaginionych. Ocaleni trafili do szpitali, w których występują braki w dostawach energii elektrycznej, wody, czy w zaopatrzeniu w leki.
Gniew, strach, niepewność
Tymczasem w prowizorycznym obozie w Yamagata, 40 km na zachód od Sendai żyją tysiące ludzi, którzy przeżyli uderzenie fali tsunami, ale stracili wszystko. Jak opowiadają, początkowo towarzyszyło im uczucie paniki i straty. Teraz czują gniew, niepewność i strach. - Nie wiemy jak sobie teraz poradzimy i jak będziemy dalej żyć - przyznają.
Źródło: PAP, ENEX