Pomimo względnego spokoju na linii frontu ukraińskie wojsko wzmacnia swoje pozycje obronne. Reporter TVN24 uwiecznił minowanie dróg prowadzących do Mariupola. Żołnierze zakopują w ziemi znaczne ilości min przeciwpancernych, przeciwpiechotnych i ładunków wybuchowych.
Na wschodniej Ukrainie od ponad tygodnia trwa rozejm. Dochodzi do miejscowych starć i ostrzałów, ale linia frontu nie przesuwa się znacząco. W okolicach Mariupola sytuacja została zamrożona w momencie, gdy ukraińskie wojsko w pośpiechu szykowało się na odparcie natarcia rosyjskich "ochotników" i separatystów ze wschodu.
Do dzisiaj na wszystkich drogach dojazdowych do miasta postawiono umocnione punkty kontrolne i rozlokowano znaczne siły. Wzmacnianie linii obronnych trwa nieustannie. W sobotę reporterzy TVN24 zarejestrowali, jak żołnierze minują przedpole jednego z punktów kontrolnych. Zabroniono im filmować, ale pozwolono zrobić nieco zdjęć dokumentujących przygotowania.
Ukraińcy najwyraźniej obawiają się natarcia ciężkiego sprzętu, zakopywali bowiem wiele klasycznych min przeciwpancernych. Każda z nich zawiera około 5-6 kilogramów ładunku wybuchowego. Normalnie eksplodują pod wpływem nacisku, ale na zdjęciach widać, że żołnierze łączą je przewodami i nie wkręcają standardowych zapalników. Być może miny mają być detonowane zdalnie.
Na innych zdjęciach widać też znaczne ilości kostek trotylu w jaskrawoczerwonych opakowaniach. Obie strony konfliktu wykorzystują takie materiały wybuchowe na przykład do minowania mostów i innych elementów infrastruktury.
Żołnierze prezentowali też reporterom TVN24 standardowe granaty ręczne starego radzieckiego typu RGO. Można z nich zrobić zaimprowizowane pułapki.
Im dłużej będzie trwał rozejm i im więcej czasu obie strony będą miały na przygotowanie linii obronnych, tym trudniejsze będzie ich przełamanie po ewentualnym wznowieniu walk. W dłuższej perspektywie może to doprowadzić do zamrożenia sytuacji na froncie w Donbasie.
Autor: mk//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Filip Dutka