Ukraińska Służba Bezpieczeństwa poinformowała, że na serwerach Centralnej Komisji Wyborczej wykryto wirusa, który miał aktywować się 25 maja, w dniu wyborów prezydenckich. Jego zadaniem miało być zniszczenie spływających do komisji wyników, a także zainfekowanie pozostałych komputerów wewnętrznej sieci - podał serwis TSN.ua.
- Wirus został zainstalowany przez osobę, która zna system - powiedział Ołeksandr Kornejko, zastępca szefa Państwowej Służby Specjalnej Łączności i Ochrony Informacji Ukrainy.
- Hakerzy chcieli maksymalnie opóźnić podanie wyników i storpedować pracę komisji wyborczych w całym kraju, ponieważ wirus miał rozprzestrzenić się na wszystkie komputery połączone w wewnętrzną sieć - dodał Kornejko.
Turczynow: Módlcie się za Ukrainę
O aktywny udział w wyborach apelował w piątek rano p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow. "Proszę każdego z was, byście przyszli do lokalu wyborczego i zagłosowali na kandydata, któremu ufacie. Pamiętajmy: przyszłość Ukrainy zależy dziś od pozycji obywatelskiej każdego" - powiedział. Turczynow wezwał Ukraińców, by dzień ciszy wyborczej spędzili na modlitwie za Ukrainę.
Na Ukrainie od soboty obowiązuje cisza przed wyborami prezydenckimi. Zakazana jest wszelka agitacja i podawanie wyników sondaży. Na wschodzie kraju, w obwodach ługańskim i donieckim, 16 z 34 okręgowych komisji wyborczych jest zablokowanych przez separatystów.
Przebieg wyborów będzie obserwować ponad 3,5 tys. obserwatorów międzynarodowych: 3 305 przedstawicieli organizacji pozarządowych i 302 przedstawicieli innych państw.
Większa ochrona, komisje na lotnisku
Sytuacja na wschodzie kraju, w obwodach donieckim i ługańskim, jest napięta. Liderzy samozwańczych republik ludowych oświadczyli, że nie dopuszczą do przeprowadzenia wyborów i nie uznają ich wyników. Przywódca "Ługańskiej Republiki Ludowej" Wałerij Bołotow zaapelował w piątek do mieszkańców regionu, by nie uczestniczyli w niedzielnych wyborach prezydenckich na Ukrainie, bo "będą prowokacje".
Centralna Komisja Wyborcza podjęła decyzję o przeniesieniu na lotnisko w Doniecku siedziby pięciu okręgowych komisji wyborczych, które nie mogły rozpocząć pracy w kilku miastach obwodu.
Ukraińskie MSW wzmacnia ochronę siedzib komisji wyborczych. Bezpieczeństwa w punktach wyborczych będzie strzec ponad 55 tys. milicjantów i ok. 11 tys. funkcjonariuszy służb ds. sytuacji nadzwyczajnych. Centralna Komisja Wyborcza poinformowała jednak, że w obwodzie donieckim i ługańskim separatyści częściowo lub całkowicie zablokowali pracę 16 z 34 okręgowych komisji wyborczych.
Porwania i "przesłuchania"
Ukraińskie media przez ostatnie tygodnie pisały o porwaniach szefów komisji wyborczych, m.in w Doniecku, Mariupolu i Ługańsku. Dyrektorzy szkół, w których najczęściej mieszczą się siedziby lokalnych komisji, byli wzywani przez separatystów na przesłuchania, zastraszani, przetrzymywani.
Jak informuje "Ukraińska Prawda", wciąż nie jest znane miejsce pobytu m.in. Rusłana Kudriawcewa, przewodniczącego okręgowej komisji wyborczej nr 43 w Doniecku. Według działaczy lokalnej organizacji "Komitet Wyborców Ukrainy", Kudriawcew został porwany przez separatystów i może przebywać w zajętym przez osoby podające się za "przedstawicieli DRL" budynku Donieckiej Administracji Obwodowej.
21 nazwisk, 17 kandydatów
Na kartach wyborczych widnieje 21 nazwisk kandydatów. Czworo z nich wycofało się ze startu w wyborach, jednak zrobili to już po wydrukowaniu kart do głosowania.
Najlepsze notowania w sondażach przedwyborczych ma biznesmen i były minister spraw zagranicznych Petro Poroszenko; popiera go ponad połowa osób, które zdecydowały się na udział w głosowaniu. Na dalszych miejscach są była premier Julia Tymoszenko (ok. 10 proc.) i były wicepremier Serhij Tihipko (prawie 9 proc.).
Autor: asz//kdj / Źródło: "Ukraińska Prawda", TSN.ua, PAP