Po pierwszej turze wyborów prezydenckich w Serbii, szef unijnej dyplomacji Javier Solana wyraził nadzieję, że Serbia nadal będzie "podążać prounijnym kursem". Duże szanse na zwycięstwo ma skrajny nacjonalista Tomislav Nikolicia.
Unia Europejska wyraziła w poniedziałek ufność w przyszłość Serbii i unijno-serbskich stosunków po pierwszej turze wyborów prezydenckich w tym kraju. - Ufamy, że Serbia będzie nadal podążać prounijnym kursem i jesteśmy przekonani, że można przyśpieszyć tempo (jej) postępów w kierunku UE - napisano w komunikacie biura szefa unijnej dyplomacji Javiera Solany.
Przewodniczący Serbskiej Partii Radykalnej, skrajny nacjonalista Tomislav Nikolić uzyskał poparcie 39,6 proc. wyborców. Nikolić będzie jednak musiał spotkać się w drugiej rundzie, 3 lutego, z dotychczasowym prezydentem, prozachodnim Borisem Tadiciem. Głosowało na niego 35,5 procent wyborców.
Wschód czy Zachód?
Państwowa komisja wyborcza podała, że frekwencja wyborcza była stosunkowo wysoka i wyniosła 61 procent. To odzwierciedla świadomość Serbów, że wybory odbywają się w kluczowym momencie, gdy decyduje się przyszłość Kosowa, zamieszkanego w przygniatającej większości przez Albańczyków. Serbia staje również przed historycznym wyborem orientacji - na Zachód, poprzez przyszły akces do Unii Europejskiej i NATO, czy też na dawnych sojuszników na Wschodzie, głównie na Rosję, a w perspektywie również na Chiny.
Tadić nie podda się bez walki
Mimo porażki w pierwszej rundzie Tadić wierzy w swe ostateczne zwycięstwo. Potrzebne jest mu do tego zebranie ponad 50 procent głosów w 2. turze. Dotychczasowy prezydent i zarazem przewodniczący umiarkowanej, prozachodniej Partii Demokratycznej sądzi, że powtórzy się historia sprzed czterech lat, czyli z poprzednich wyborów prezydenckich. Wtedy również przegrał pierwszą rundę w stosunku do Nikolicia, ale w drugiej pozyskał głosy centrum i zwyciężył, uzyskując w sumie 53 proc. głosów.
- Nie pozwolę, by mój przeciwnik Tomislav Nikolić został prezydentem - powiedział Tadić w noc powyborczą na wiecu w Belgradzie. - Nie pozwolę, by wróciły lata dziewięćdziesiąte - oświadczył, nawiązując do okresu krwawych konfliktów na obszarze byłej Jugosławii, w które wmieszane była Serbia pod rządami postkomunistycznego przywódcy Slobodana Miloszevicia, wspieranego wówczas przez Nikolicia i jego skrajnie nacjonalistyczną partię.
Z kolei Nikolić oświadczył w noc po wyborach, że tym razem zwycięstwo przypadnie jemu. - Nigdy nie byliśmy bliżsi zwycięstwa. Nikt nas nie powstrzyma - powiedział do tłumu swych zwolenników i dodał: - Serbia pokazała, że pragnie zmian.
Serbia nie chce oddać Kosowa
Jeśli chodzi o kluczową w tych wyborach kwestię Kosowa, które w najbliższych miesiącach może ogłosić niezależność od Serbii, to obaj politycy, podobnie jak zdecydowana większość innych serbskich polityków i obywateli, opowiada się za utrzymaniem w ramach państwa serbskiego tego regionu.
Jednakże demokrata Tadić i radykalny nacjonalista Nikolić całkiem odmiennie widzą drogi osiągnięcia tego celu. Nikolić widzi szanse Serbii w sojuszu z Rosją, Chinami i światem arabskim. Tadić chce jednak wzmocnienia kontaktów z Zachodem - możliwe więc, że zdecydował by się na ustępstwa w sprawie prowincji. Obecny prezydent widziałby Serbię także w strukturach Unii Europejskiej i NATO.
Źródło: PAP, tvn24.pl