Według oficjalnych danych cyklon Sidr zabił w Bangladeszu 2600 ludzi, ale nieoficjalne dane Czerwonego Półksiężyca mówią nawet o 10 tysiącach ofiar. Akcja ratownicza trwa.
Do wielu miejsc odciętych od świata pomoc dociera tylko z powietrza, dzięki wojskowym samolotom i helikopterom, które zrzucają pożywienie dostarczone przez Światowy Program Żywnościowy. Jednak to dostęp do czystej wody pitnej stwarza największe problemy. Korzystanie z zanieczyszczonej wody stwarza zaś ryzyko wybuchu epidemii.
Rozmiary tragedii
- Bazując na naszym doświadczeniu i raportach z miejsc tragedii podejrzewam, że liczba ofiar może sięgnąć 10 tysięcy - powiedział prezes Komitetu Czerwonego Półksiężyca Bangladeszu, Mohammad Abdur Rob.
Również władze, choć ostrożne w szacowaniu skutków tragedii nie ukrywają, że liczba ofiar wzrośnie, bo nie udało się jeszcze dotrzeć do wszystkich zniszczonych miejsc. Kiedy zostanie przywrócona łączność możemy spodziewać się nowych, jeszcze bardziej tragicznych statystyk.
- Tragedia ujawnia się, w miarę jak przechodzimy przez kolejne zniszczone wioski - powiedział jeden z ratowników agencji Reuters. - Często wygląda to tak, jakbyśmy kroczyli doliną śmierci - dodał.
Bangladesz narażony na uderzenia żywiołów
Sidr jest najbardziej niszczycielskim cyklonem, jaki w ostatnich latach nawiedził Bangladesz. Kiedy w czwartek w południową część kraju, prędkość wiatru dochodziła do 250 kilometrów na godzinę.
W 1970 roku w wyniku uderzenia żywiołu zginęło pół miliona ludzi. W 1991 roku wielka fala, która nastąpiła po cyklonie, spowodowała śmierć 138 tys. osób.
Źródło: PAP, tvn24.pl