Siedzi w celi z inną kobietą. Cela wygląda jak każda inna i pani premier jest teraz traktowana jak pospolity więzień - powiedział o sytuacji Julii Tymoszenko Sergiej Własenko, jej były adwokat. Sędzia odsunął go od sprawy, w której wciąż bardzo popularnej na Ukrainie polityk zarzuca się działanie na szkodę państwa. Pod oknami aresztu w centrum Kijowa wieczorem pikietowało jeszcze kilkadziesiąt osób.
Niedziela przebiega spokojniej, niż sobota, kiedy to doszło do starć z milicją i kilka osób zostało rannych. W niedzielę zwolennicy byłej premier zbierali podpisy na rzecz jej uwolnienia. Około 60 osób pikietowało jeszcze wieczorem pod aresztem, w którym przebywa Tymoszenko.
Zwolennicy byłej premier zgromadzili się mimo sądowego zakazu wszelkich manifestacji na głównej ulicy Kijowa, Chreszczatyku, gdzie znajduje się sąd, oraz przed aresztem. Zgodnie z zakazem nie wolno także gromadzić się na centralnym placu ukraińskiej stolicy, Majdanie Niepodległości.
- Tę bezprawną i prowokacyjną decyzję (o zakazie zgromadzeń - red.) zaskarżono w sądzie apelacyjnym - oświadczył Ołeksandr Turczynow, wiceszef partii Batkiwszyczna (Ojczyzna), na czele której stoi Tymoszenko.
W sądzie zaskarżono także samą decyzję o aresztowaniu Tymoszenko. Uczynili to jej adwokaci, którzy uważają, że umieszczając byłą premier w areszcie, Sąd Peczerski zastosował zbyt ostry środek zapobiegawczy.
"Jak na Białorusi"
Zdaniem sędziego Własenki, który tylko z boku mógł się przyglądać piątkowej decyzji sądu o zastosowaniu wobec Julii Tymoszenko aresztu, ukraińskie władze zachowują się teraz tak, jak reżim Łukaszenki.
- Nasza milicja zachowuje się teraz tak, jakby chodziła po białoruskich ulicach. Wiemy, że stać ich na wszystko, łącznie z pobiciem, jakiego już się dopuścili, łącznie z narażeniem życia, o które ludzie tutaj stojący muszą się obawiać. Jednak, jeżeli chcą nam w ten sposób pomagać, wszystkich ich zapraszamy - mówił dziennikarzom w niedzielne popołudnie adwokat.
Traktuję to aresztowanie jako rodzaj kary dla obywateli za to, że starali się demokratyzować kraj. A demokracji w naszym społeczeństwie brakuje. Znów zaczyna się czas terroru i nie sądzę, by ludzie na to pozwolili. Tymoszenko comm.
Julia Tymoszenko odpowiada przed ukraińskim sądem za podpisanie niekorzystnej umowy gazowej z Rosją w 2009 roku, czym miała narazić kraj na wielkie straty i "niebezpieczeństwo". Jednak zdaniem charyzmatycznej polityk proces jest sfingowany i ma na celu pozbycie się jej jako potencjalnego kandydata opozycji w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, w których ponownie wystartuje obecny prezydent, Wiktor Janukowycz.
Z prawomocnym wyrokiem sądu Tymoszenko nie mogłaby wziąć udziału w wyborach.
Źródło: APTN, PAP