"To zwierzęta. Znajdziemy ich i unicestwimy"


W Rosji żałoba po ataku na moskiewskie metro. Prezydent kraju Dmitrij Miedwiediew złożył wieczorem kwiaty na peronie stacji Łubianka, gdzie rano doszło do jednego z dwóch zamachów bombowych. Premier Władimir Putin odwiedził szpital im. Siergieja Botkina w Moskwie, do którego trafiła część rannych.

Prezydent Rosji przybył na stację Łubianka wraz z żoną i merem Moskwy Jurijem Łużkowem. Złożył tam wiązankę czerwonych róż przewiązaną czarną wstążką.

Miedwiediew zapowiedział po zamachach, że działania w celu zduszenia terroryzmu i walka z terrorystami w Rosji będą dalej prowadzone bez wahań i do końca. - To po prostu zwierzęta i niezależnie od tego jakimi motywami się kierowali i to, co robią jest przestępstwem w każdym prawie i w każdym systemie wartości. Znajdziemy ich i unicestwimy - powiedział dziennikarzom po złożeniu kwiatów.

Putin z rannymi

Z kolei premier Rosji Władimir Putin na wieść o ataku przerwał wizytę w Krasnojarsku i wrócił do Moskwy. Wieczorem odwiedził szpital im. Siergieja Botkina w rosyjskiej stolicy. To do tej placówki trafiła część rannych w porannych zamachach.

W wyniku dwóch eksplozji w moskiewskim metrze co najmniej 38 osób zginęło, a 72 zostały ranne.

Milicja szuka podejrzanych

Ustalono już, że były to zamachy bombowe przeprowadzone przez terrorystki-samobójczynie najprawdopodobniej pochodzące z Północnego Kaukazu. W obu wypadkach we wrakach wagonów znaleziono fragmenty kobiecych ciał z charakterystycznymi obrażeniami, świadczącymi o tym, że zabite miały na sobie materiały wybuchowe.

W związku z atakiem stołeczna milicja poszukuje dwóch kobiet, które towarzyszyły terrorystkom, gdy te na stacji Jugo-Zapadnaja, na linii Sokolniczeskaja, wchodziły do metra. Zarejestrowały to kamery monitoringu.

Źródło: PAP