Do końca dekady Stany Zjednoczone staną się największym światowym producentem ropy i gazu, deklasując Arabię Saudyjską i Rosję - ogłosiła Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE). USA mają za dwie dekady stać się niezależne energetycznie, co będzie mieć wielkie znaczenie dla globalnej geopolityki.
Zaskakujące dane przyniosła tegoroczna edycja raportu World Energy Outlook. W poprzednich latach szacowano, że Arabia Saudyjska pozostanie głównym producentem ropy do połowy trzeciej dekady XXI wieku. Perspektywy uległy jednak gwałtownej zmianie z powodu gwałtownego rozwoju technologii wydobywczych w USA. Diametralna zmiana Jak zaznacza działająca w ramach OECD agencja, wzrost wydobycia surowców węglowodorowych w USA jest w znacznej mierze nowymi rozwiązaniami technicznymi, które umożliwiają zagospodarowanie złóż ropy i gazu, które dotychczas nie były dostępne. Chodzi zwłaszcza o surowce zalegające w skałach łupkowych. W ostatnich latach wydobycie z tych złóż znacząco wzrosło, co przyczyniło się do znaczącego obniżenia się cen gazu oraz elektryczności. W ciągu dekady znacząco zmieni się też obraz rynku paliwowego w USA, dzięki znacznemu wzrostowi wydobycia ropy z skał łupkowych. Według MAE, przewiduje się, że około roku 2017 roku USA wyprzedzą w wydobyciu "czarnego złota" i gazu pozostałe państwa świata. Dzięki ciągłemu postępowi technologii wyraźnemu zmniejszeniu ma też ulec zużycie ropy w transporcie. Dzięki tym dwóm czynnikom, do 2030 roku Stany Zjednoczone staną się eksporterem ropy. - Jest to dramatycznym odwróceniem trendu, występującego w większości pozostałych państw importujących surowce energetyczne - wskazuje raport. Do około 2035 roku USA mają stać się niezależne energetycznie, czyli w ogóle nie będą potrzebowały importu surowców energetycznych. Nowa sytuacja USA Doprowadzi to do znaczących zmian na globalnym rynku paliwowym i może mieć wielkie znaczenie dla geopolityki. Stany Zjednoczone mogą stracić swoje zainteresowanie rejonem Bliskiego Wschodu, obecnie jednym z kluczowych dla Waszyngtonu, z racji tego, że stamtąd pochodzi większość importowanej ropy, pokrywającej 20 procent zapotrzebowania USA. Będąc państwem niezależnym od importu surowców energetycznych Stany Zjednoczone będą miały znacznie większą "swobodę manewru" w polityce zagranicznej. - Zmiany w sytuacji energetycznej USA będą miały daleko idące znaczenie dla całego świata - twierdzą autorzy raportu.
Autor: mk//gak / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | Loco Steve